piątek, 2 lutego 2018

"Kredziarz" - C. J. Tudor | Przedpremierowo |




Od samego początku w tej książce zaintrygowało mnie wszystko – przyciągająca wzrok okładka, ciekawy opis, pozytywne recenzje z zagranicznych mediów i sam pomysł na fabułę . Tajemnicze rysunki kredą, które prowadzą do zbrodni, a także zagadka, która ciągnie się przez lata – brzmi naprawdę dobrze. Na szczęście nie tylko brzmi – książka jest świetna, zaskakująca, czasami przerażająca i naprawdę brutalna. Myślę, że niektóre wydarzenia wprawią w zdumienie nawet największych fanów kryminałów, dobrze obeznanych z tym gatunkiem i stosowanymi w nim sztuczkami.







O KSIĄŻCE

„Kredziarz” – C. J. Tudor
Tytuł oryginalny: „The Chalk Man”
Premiera: 28.02.2018
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 384
Cena okładkowa: 34,99 zł








FABUŁA

W roku 1986 grupka przyjaciół zostaje świadkiem dziwnych i przerażających wydarzeń. Zaczynają się one mniej więcej w tym samym czasie, w którym dzieciaki wymyślają na pozór niewinną zabawę – tworzą tajny kod za pomocą kredowych rysunków, które zostawiają w widocznych miejscach, gdy chcą przekazać sobie jakąś wiadomość. Z czasem jednak pojawiają się też rysunki, których nie zostawił nikt z ich paczki, a zazwyczaj wiążą się one z tragicznymi wydarzeniami. Po kilkudziesięciu latach, w roku 2016, cała sprawa wraca, a nierozwiązana zagadka pewnego morderstwa (a nawet dwóch) znów pojawia się na pierwszym planie.

Początek (a mówiąc początek mam na myśli dosłownie pierwsze kilka stron) jest naprawdę mocny. Ale to jeszcze nic w porównaniu z końcówką. Drastyczne sceny to w tej książce coś normalnego i są one naprawdę dobrym, mrocznym dodatkiem do tajemniczego klimatu całej historii, a początek nagle i gwałtownie wrzuca czytelnika wprost na taką właśnie scenę. Za to końcówka to naprawdę jazda bez trzymanki jeśli o to chodzi – zaszokowała mnie, zarówno z „fizycznego” (ludzie o słabym żołądku – uwaga!)  jak i psychologicznego punktu widzenia.

Jeśli chodzi o fabułę, jedyna rzecz, jaka nie przypadła mi do gustu, to wiele niewyjaśnionych wydarzeń. Część zagadek została w całości lub chociaż częściowo rozwiązana i to w bardzo zaskakujący, świetny sposób. Niestety, o niektórych autorka jakby zapomniała. Niestety, nie lubię takich zabiegów. Wielu rzeczy możemy się domyślać po delikatnych wskazówkach rozrzuconych gdzieś pomiędzy fabułą, ale nie dostajemy oczywistej odpowiedzi na zbyt wiele pytań. Kto, jak i dlaczego? W znacznej większości wskazówki czy domysły nie wystarczą, czytelnik będzie wymagać bardziej szczegółowych odpowiedzi i wyjaśnień. A tymczasem… nic.























BOHATEROWIE

Bohaterowie tej książki są naprawdę genialni. Każdy z nich ma jakieś tajemnice, problemy, czy doświadczenia, które go kształtują. Co prawda w „przeszłości” mamy znacznie więcej bohaterów i to tamci nieco bardziej mi się podobają, ale i tym z „teraźniejszości” nie mam wiele do zarzucenia. Przede wszystkim główny bohater – Ed. Bystry za dzieciaka, nieco ponury jako dorosły, ale niesamowitej głębi psychologicznej zdecydowanie nie można odmówić jego postaci. Wydarzenia z końcówki z jego udziałem totalnie mnie zaszokowały. Dziecięca fascynacja do kolekcjonowania różnych bezwartościowych przedmiotów, która ciągnęła się przez wiele, wiele lat,  przybrała zupełnie niespodziewany obrót… Podziwiam autorkę za tę postać, naprawdę!

Spodobało mi się, że we fragmentach z 1986 roku, młodzi bohaterowie nie byli przedstawieni jako grzeczne, małe dzieci. Mają dwanaście lat i ten wiek został naprawdę dobrze, wiarygodnie oddany przez autorkę. Bawili się w różne zabawy dla dzieciaków, ale jednocześnie zdarzyło im się podroczyć czy użyć słów ostrzejszych niż „ojej”. To, że nie byli na siłę zdziecinniani naprawdę mi się spodobało. Autorka naprawdę mocno pokazała też, jak okropne dzieciaki w tym wieku bywają dla siebie nawzajem – i chociaż sytuacje dokładnie takie jak ta w książce (między Seanem a Eddiem) na szczęście należą do tych rzadszych i drastyczniejszych, warto pamiętać, że nie są całkowicie zmyślone.






STYL AUTORKI I WYDANIE

Jak na debiut, „Kredziarz” jest naprawdę dobrze napisaną książką, którą czyta się przyjemnie i bez żadnych zgrzytów. Jedyną rzeczą, która nie podobała mi się w stylu C.J.Tudor, to zbyt częste „spojlery” tego, co niedługo się wydarzy. Szczególnie na początku książki co kawałek można było spotkać sformułowania typu „Jak się później okazało…” i bach, jakaś wskazówka dotycząca tego, czego można się spodziewać kilkanaście czy kilkadziesiąt stron dalej. Niby buduje to napięcie, ale jakoś nie przypadło mi do gustu – wolę niespodziewane, zaskakujące zwroty akcji, a nie takie zapowiedziane już wcześniej.

Okładka była pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę od razu po otrzymaniu książki. Nie tylko minimalistyczna, klimatyczna i oryginalna grafika, ale też – a może przede wszystkim – grzbiet. Jeszcze nie spotkałam się z książką, która nie ma na grzbiecie tytułu i nazwiska autora. Kredowe rysunki wyglądają tam świetnie! Ponadto książka jest bardzo przyjemna w dotyku – matowa i delikatnie… miękka? Nie wiem jak to określić, ale nie mogłam się powstrzymać i cały czas miziałam okładkę podczas czytania. Wielkie brawa dla wydawnictwa za tak świetną oprawę graficzną!






OGÓLNIE

Na początku byłam nastawiona nieco sceptycznie, ponieważ przez pierwszych kilkadziesiąt stron znacznie bardziej podobały mi się wydarzenia z 1986 roku, a te z 2016 jakoś mnie nie porywały, ale teraz rozumiem, że najpierw potrzebne było jakieś wprowadzenie do historii rozgrywającej się w teraźniejszości. Potem poziomy zdecydowanie się wyrównały i oba plany czasowe były równie mocno interesujące.

Po samym opisie i początkach historii, bardzo skojarzyła mi się ona z „To” Stephena Kinga, chociaż książki jeszcze nie czytałam i znam jedynie film. Gdzieś również widziałam, że ktoś porównywał ją do serialu „Stranger Things”.  Może i racja, że „Kredziarz” ma w sobie coś z innych, popularnych historii, ale równocześnie jest od nich zupełnie, zupełnie różny i zdecydowanie warty przeczytania.

„Kredziarz” naprawdę mnie nie zawiódł. Spodziewałam się wciągającej, zaskakującej pozycji i taką właśnie dostałam. Ba, dostałam nawet więcej, bo mroczny i tajemniczy klimat, drastyczne sceny i nieco psychologicznych aspektów do przemyślenia po lekturze to świetne uzupełnienie moich oczekiwań, które miałam w stosunku do tej książki. Delikatne minusy, które udało mi się wyłapać, nie są aż tak rażące, by wpłynąć na moją ocenę. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona „Kredziarzem” i cieszę się, że przypadkiem gdzieś w Internecie mignęła mi strona promująca tę książkę.




MOJA OCENA


★★★★★★★★✩✩   8/10 


P. 
 (very.little.book.nerd)



  

         Za egzemplarz bardzo serdecznie dziękuję 
         wydawnictwu Czarna Owca!




12 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Już od jakiegoś czasu mam ją na oku i mam nadzieję, kiedyś się z nią zapoznać.

    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki, aby się udało! Jest naprawdę ciekawa :)

      Usuń
  2. Brzmi naprawdę dobrze, chociaż niedopowiedzenia i "Jak się później okazało…” mogą trochę odstraszyć. Pamiętam, że ta książka zwróciła moją uwagę kiedy przeglądałam premiery na luty w empiku. Głównie przez okładkę :D Przypomina mi ostatni (albo przedostatni) odcinek Archiwum X, gdzie siostra z bratem grali w szubienicę, a ludzie ginęli naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niby niewielkie, ale jednak minusy. Szczególnie te niedopowiedzenia, bo te mini "spojlery" jeszcze jestem w stanie przeżyć. Ale mimo to polecam, nie tylko okładka jest warta uwagi! :D "Archiwum X" nigdy nie oglądałam, ale to brzmi dobrze! Może obejrzę, chociaż ten jeden odcinek :D

      Usuń
  3. Ostatnio wszędzie jej pełno :D Myślę, że kiedyś po nią sięgnę :)
    justmajka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie przez tą akcję wydawnictwa, wiele osób dostało przedpremierowe egzemplarze :D Sięgnij, naprawdę warto!

      Usuń
  4. Jest w kolejce do przeczytania :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Widziałam już przeróżnie opinie dotyczące tej powieści i jestem trochę zmartwiona, bo czeka na mojej półce, a ja nie jestem pewna, czy mi przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj! Bez tego się nie dowiesz, a sama nie raz się przekonałam, że nie ma co kierować się opiniami innych, lepiej zdać się na własny gust i po prostu sprawdzić samemu :)

      Usuń
  6. Mnie wciągnęła od pierwszej strony! Jeden z lepszych thrillerów jakie czytałam w ostatnim czasie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, intryguje już od samego początku, a to bardzo ważne. Lubię, gdy książka zwraca na siebie uwagę od pierwszych stron :)

      Usuń