czwartek, 4 lutego 2021

"Ostry" – Angela Węcka

Powiedzieć, że lubię erotyki, to zdecydowanie za dużo. Nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków, ale mimo to zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Zazwyczaj nie oczekuję od nich wiele, bo w większości przypadków fabuła jest dość nijaka i robi tylko za otoczkę do wielu scen łóżkowych. Jak było w tym przypadku?



O KSIĄŻCE

„Ostry” – Angela Węcka
Wydawnictwo Editio
Data wydania: 19.01.2021
Ilość stron: 216
Cena okładkowa: 37,00 zł




On, Artur Ostry, jest właścicielem sieci doskonałych restauracji, które słyną z dań podnoszących libido. W dzień występuje jako szef kuchni, nocą zmienia się w mężczyznę, którego nie sposób zapomnieć. Ona, Lena Kruk, to dwudziestopięciolatka i zapalona cukierniczka amatorka bez grosza przy duszy. Aby utrzymać się w Gdańsku, chwyta się każdego zajęcia, choćby było najbardziej podejrzane. Podejmuje się nawet pracy w klubie erotycznym. Na swoje szczęście w tym raczej mało sympatycznym miejscu Lena poznaje Artura, a ten docenia jej pasję i talent do produkcji słodkości. Zaprasza dziewczynę do swojego programu stażowego. Tym samym Ostry daje szansę im obojgu: jej na karierę, sobie na zmianę, na którą chyba nie jest do końca gotowy.

Zapowiadało się super, a wyszło jak zwykle. Ale zacznę od plusów – bardzo podobał mi się wątek kulinarny i to, że w książce często wspominane były najróżniejsze potrawy i desery.  Zostały opisane tak smakowicie, że od samego czytania o nich ciekła mi ślinka. 

No cóż, niestety na tym koniec plusów. Nic innego w tej książce nie zasługuje na pochwałę, reszta była po prostu przeciętna, a pojawiały się wręcz sytuacje absurdalne, które podnosiły mi ciśnienie. Zdaję sobie sprawę, że książka jest wyjątkowo krótka, więc nie ma w niej miejsca na przydługie wstępy, ale żeby na trzydziestej stronie bohaterowie już się na siebie rzucali (w miejscu publicznym)? W dodatku na tych dwustu stronach bohaterowie chyba ze cztery razy kłócili się, nie odzywali do siebie kilka dni, a potem wracali do siebie jakby nigdy nic. Za dużo, zdecydowanie. No i oczywiście klasyczny wątek bogatego i zabójczo przystojnego szefa, który zwraca uwagę na młodą i biedną dziewczynę, dając jej wszystko, czego zapragnie (łącznie z łóżkowymi przyjemnościami). Ile razy ten wątek się już przewijał w erotykach, to chyba nie zliczę.



To jeszcze nie koniec narzekania, bo warto też wspomnieć chociaż trochę o stylu autorki. Pominę już nienaturalne dialogi, ale gdzie była redakcja czy korekta? Pierwszy raz spotkałam się w książce ze skrótami typu „pt.”. Czy naprawdę w środku teksu lepiej napisać „pt.” niż „pod tytułem”? Albo stale używać „YT” zamiast „YouTube”? Jasne, jeśli w książce załączone są maile czy smsy, to w nich takie skróty są jak najbardziej okej, ale w normalnym tekście to się po prostu źle czyta…

Sama fabuła może spodobać się fanom i fankom erotyków, bo jednak ma w sobie coś, co odróżnia tę książkę od innych. Zamiast oklepanych mafijnych porachunków mamy tu kuchnię i wypieki, a to raczej rzadko spotykane. A co do samych scen erotycznych… z początku zapowiadały się nieźle, ale potem nieco się zirytowałam, że autorka podążyła za modnym ostatnio wątkiem dominacji i BDSM, no bo znowu – ile można.

Z początku czytało mi się tę książkę całkiem nieźle, ale im dalej w las, tym więcej błędów dostrzegałam i tym bardziej raził mnie w oczy styl autorki. I nawet świetna okładka i wspominane co chwilkę bezy, babeczki, serniki, ciasta i inne cuda nie dały rady uratować mojej gorzkiej opinii o tej książce.

 

MOJA OCENA

★★★★✩✩✩✩✩✩    4/10

P. 
 (very.little.book.nerd)

4 komentarze:

  1. sama książka zupełnie nie zwróciła mojej uwagi, ale zdjęcia już tak, genialny pomysł <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To zupełnie nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie buszuję w tych klimatach czytelniczych, ale widzę, że niewiele w tym wypadku tracę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że widziałam książkę w zapowiedziach, ale mnie nie skusiła. A po lekturze twojej recenzji ani trochę tego nie żałuję.

    Miye's Imaginations ♥

    OdpowiedzUsuń