Powiedzieć, że lubię erotyki, to zdecydowanie za dużo. Nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków, ale mimo to zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Zazwyczaj nie oczekuję od nich wiele, bo w większości przypadków fabuła jest dość nijaka i robi tylko za otoczkę do wielu scen łóżkowych. Jak było w tym przypadku?
O
KSIĄŻCE
„Ostry” – Angela Węcka
Wydawnictwo Editio
Data wydania: 19.01.2021
Ilość stron: 216
Cena okładkowa: 37,00 zł
On, Artur
Ostry, jest właścicielem sieci doskonałych restauracji, które słyną z dań
podnoszących libido. W dzień występuje jako szef kuchni, nocą zmienia się w
mężczyznę, którego nie sposób zapomnieć. Ona, Lena Kruk, to dwudziestopięciolatka i zapalona cukierniczka
amatorka bez grosza przy duszy. Aby utrzymać się w Gdańsku, chwyta się każdego
zajęcia, choćby było najbardziej podejrzane. Podejmuje się nawet pracy w klubie
erotycznym. Na swoje
szczęście w tym raczej mało sympatycznym miejscu Lena poznaje Artura, a ten
docenia jej pasję i talent do produkcji słodkości. Zaprasza dziewczynę do
swojego programu stażowego. Tym samym Ostry daje szansę im obojgu: jej na
karierę, sobie na zmianę, na którą chyba nie jest do końca gotowy.
Zapowiadało się super, a wyszło jak zwykle. Ale zacznę od
plusów – bardzo podobał mi się wątek kulinarny i to, że w książce często
wspominane były najróżniejsze potrawy i desery.
Zostały opisane tak smakowicie, że od samego czytania o nich ciekła mi
ślinka.
No cóż, niestety na tym koniec plusów. Nic innego w tej książce nie zasługuje na pochwałę, reszta była po prostu przeciętna, a pojawiały się wręcz sytuacje absurdalne, które podnosiły mi ciśnienie. Zdaję sobie sprawę, że książka jest wyjątkowo krótka, więc nie ma w niej miejsca na przydługie wstępy, ale żeby na trzydziestej stronie bohaterowie już się na siebie rzucali (w miejscu publicznym)? W dodatku na tych dwustu stronach bohaterowie chyba ze cztery razy kłócili się, nie odzywali do siebie kilka dni, a potem wracali do siebie jakby nigdy nic. Za dużo, zdecydowanie. No i oczywiście klasyczny wątek bogatego i zabójczo przystojnego szefa, który zwraca uwagę na młodą i biedną dziewczynę, dając jej wszystko, czego zapragnie (łącznie z łóżkowymi przyjemnościami). Ile razy ten wątek się już przewijał w erotykach, to chyba nie zliczę.
To jeszcze nie koniec narzekania, bo warto też wspomnieć chociaż trochę o stylu autorki. Pominę już nienaturalne dialogi, ale gdzie była redakcja czy korekta? Pierwszy raz spotkałam się w książce ze skrótami typu „pt.”. Czy naprawdę w środku teksu lepiej napisać „pt.” niż „pod tytułem”? Albo stale używać „YT” zamiast „YouTube”? Jasne, jeśli w książce załączone są maile czy smsy, to w nich takie skróty są jak najbardziej okej, ale w normalnym tekście to się po prostu źle czyta…
Sama fabuła może spodobać się fanom i fankom erotyków, bo jednak ma w sobie coś, co odróżnia tę książkę od innych. Zamiast oklepanych mafijnych porachunków mamy tu kuchnię i wypieki, a to raczej rzadko spotykane. A co do samych scen erotycznych… z początku zapowiadały się nieźle, ale potem nieco się zirytowałam, że autorka podążyła za modnym ostatnio wątkiem dominacji i BDSM, no bo znowu – ile można.
Z początku czytało mi się tę książkę całkiem nieźle, ale
im dalej w las, tym więcej błędów dostrzegałam i tym bardziej raził mnie w oczy
styl autorki. I nawet świetna okładka i wspominane co chwilkę bezy, babeczki,
serniki, ciasta i inne cuda nie dały rady uratować mojej gorzkiej opinii o tej
książce.
★★★★✩✩✩✩✩✩ 4/10
P.
(very.little.book.nerd)
sama książka zupełnie nie zwróciła mojej uwagi, ale zdjęcia już tak, genialny pomysł <3
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie buszuję w tych klimatach czytelniczych, ale widzę, że niewiele w tym wypadku tracę. :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że widziałam książkę w zapowiedziach, ale mnie nie skusiła. A po lekturze twojej recenzji ani trochę tego nie żałuję.
OdpowiedzUsuńMiye's Imaginations ♥