Zanim sięgnęłam po „Miasto świętych i złodziei” nigdzie nie
słyszałam o tej książce. Nie czytałam żadnej jej recenzji, nie pamiętam, by
mignęła mi gdziekolwiek okładka, no po prostu cisza jak makiem zasiał. Ale
zainteresował mnie opis, zachęcił mnie fakt, że fabuła dzieje się w Afryce,
zaintrygowała grafika na okładce i pomyślałam sobie, że czemu nie, przeczytam.
Na całe szczęście, bo jest to jedna z lepszych książek, po które miałam
ostatnio okazję sięgnąć.
O KSIĄŻCE
„Miasto świętych i złodziei” –
Natalie C. Anderson
Tytuł oryginalny: „City of Saint and thieves”
Wydawnictwo:
Initium
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 464
Cena okładkowa: 44,90 zł
FABUŁA
Tina i jej matka lata temu uciekły z Kongo i zamieszkały w
Kenii, w domu bogatego biznesmena, pana Greyhilla. Matka Tiny znalazła u niego
pracę jako pokojówka, ale jak się okazało, nie łączyły jej z nim tylko i
wyłącznie relacje zawodowe. Gdy kobieta została znaleziona martwa w jego
gabinecie, dla Tiny istniał tylko jeden człowiek, który mógł dopuścić się
morderstwa – Roland Greyhill. Dziewczyna uciekła z jego rezydencji i kolejne
lata spędziła na ulicy, przynależąc do lokalnego gangu i ucząc się złodziejskiego
fachu. Teraz, cztery lata później, zdobyte umiejętności pozwalają jej włamać
się do pilnie strzeżonego domu Greyhillów, skąd chce wykraść dane dotyczące
przestępczego życia pana G. Ale to tylko pierwszy krok zemsty, jaką Tina dla
niego przyszykowała. Tylko co, jeśli nie wszystko pójdzie zgodnie z planem i
dziewczyna znajdzie się w większym niebezpieczeństwie, niż kiedykolwiek mogła
przypuszczać?
Fabuła tej książki jest szalenie ciekawa i wciągająca od
początku do końca. Nie dosyć, że nie nudziłam się ani chwili, to jeszcze nie
mogłam doczekać się każdej minuty wolnego czasu, by móc czytać dalej. Tina
oprócz doprowadzenia do końca jej planu zemsty pragnie też dowiedzieć się, dlaczego
jej mama została zamordowana i prowadzi śledztwo na własną rękę, w czym pomaga
jej dwójka niespodziewanych sojuszników. A końcówka? Niesamowicie zaskakuje, takiego
obrotu akcji zupełnie się nie spodziewałam!
Jak łatwo się spodziewać (w końcu mamy młodą dziewczynę i
jej całkiem przystojnego przyjaciela z dzieciństwa) w książce pojawia się malutki
wątek romantyczny, ale jest on tak subtelny, że absolutnie nie przebija się na
pierwszy plan. Po prostu tam sobie jest i nie przeszkadza w akcji, a gdy trzeba
dodaje jej odrobinę klimatu.
BOHATEROWIE
Tina to naprawdę fajna główna bohaterka. Niesamowicie inteligentna,
silna i odważna – przetrwać tyle czasu bez dachu nad głową, wśród przestępców i
podejrzanych typków to nie lada wyzwanie. Ogarnięta rządzą zemsty, ale
potrafiąca też myśleć racjonalnie, przechodzi niezwykłą przemianę. I na
szczęście jest jedną z tych bohaterek, która popełnia błędy i miewa chwile
słabości, a nie kolejną wyidealizowaną panienką. Boyboy, jej przyjaciel i
genialny informatyk, również zdobył moją sympatię swoim oddaniem i humorem.
Michael był chyba najmniej wyrazistą postacią z ich trójki, ale również go
polubiłam – ryzykował naprawdę dużo, by pomóc Tinie odkryć prawdę.
Każda postać, czy to któraś z tych ważniejszych, czy to
jakaś drugoplanowa, została naprawdę ciekawie wykreowana. Każda ma wyraziste i
oryginalne cechy i wprowadza coś do akcji. Część z nich poznajemy stopniowo, na
przykład matkę Tiny, o której dziewczyna stale dowiaduje się czegoś nowego, bo
jak się okazuje, kobieta miała więcej sekretów niż mogłoby się wydawać.
STYL AUTORKI
„Miasto świętych i złodziei” jest debiutancką powieścią dla
młodzieży tej autorki. Pani Anderson świetnie buduje napięcie i tak prowadzi
fabułę, że ciężko jest oderwać się od lektury. Uwielbiam też to, jak w
plastyczny (ale nie nudny czy męczący) sposób opisuje barwne krajobrazy, ale
też polityczne i biznesowe przekręty oraz realia życia w Afryce. W tej książce
nie zabraknie też humoru, odrobiny melancholii a także rozlewów krwi i mnóstwa
niebezpieczeństw. A w dodatku poznanie tożsamości prawdziwego mordercy i motywu
zbrodni robi się ze strony na stronę coraz trudniejsze, by na koniec totalnie
zaskoczyć.
OGÓLNIE
Połączenie młodzieżówki i kryminału wyszło tutaj naprawdę
bardzo dobrze i kompletnie nie rozumiem, czemu o tej książce jest tak cichutko.
Jest to świetna, oryginalna i pełna przygód historia, z bardzo dobrze
wykreowanymi bohaterami i pędzącą akcją. Niejednokrotnie barwne opisy sprawiły, że
zapominałam o całym świecie i przenosiłam się na ulice Sangui wraz z
bohaterami. Dzięki tej książce można dowiedzieć się naprawdę dużo o życiu w
Afryce, o tym, jaki los spotyka uchodźców i jak na ludzi wpływa tocząca się tuż
obok nich wojna.
„Miasto świętych i złodziei” to książka pełna wartości,
emocji, ale też dobrej i ciekawej przygody. Polecam ją bardzo, bardzo mocno!
MOJA OCENA
★★★★★★★★★✩ 9/10
P.
(very.little.book.nerd)
Dobrze,kiedy wątek romantyczny jest delikatny :)
OdpowiedzUsuńTak, w tym przypadku jest to na plus. W końcu książka nie ma być romansem, więc nie ma potrzeby, by ten wątek dominował w fabule i by połowa akcji się na nim opierała ;)
UsuńO tej książce nigdy nie słyszałam... A zapowiada się ciekawie, w najbliższym czasie postaram się po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuńJa również słyszałam o niej bardzo mało i nie wiem dlaczego, bo jest naprawdę dobra :) Sięgnij i koniecznie daj znać, jak ci się podobała! :)
Usuń