niedziela, 6 maja 2018

"Gałęziste" - Artur Urbanowicz





Przede wszystkim zadajcie sobie pytanie, czy jesteście gotowi na tę książkę. Ja jako osoba w wieku już bardziej dorosłym niż dziecięcym mimo wszystko jestem okropnym cykorem i nie daj Boże, żeby mi coś skrzypnęło, puknęło albo podejrzanie trzasnęło w nocy jak jestem sama w domu (stara a głupia, możecie się śmiać, ale no tak już mam). Z tego też powodu ja i horrory to raczej marne połączenie, ale po tę książkę, nie wiedzieć czemu, już od dawna bardzo chciałam sięgnąć. A że z książkami z tego gatunku miałam niewiele wspólnego (właściwie poza kilkoma pozycjami Kinga chyba żadnego innego horroru nie czytałam) - przekonajcie się, jak mi się podobało!








O KSIĄŻCE

„Gałęziste” – Artur Urbanowicz
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 459
Cena okładkowa: 38 zł







FABUŁA

W książce śledzimy losy dwójki studentów, Karoliny i Tomka. Są oni parą już jakiś czas, ale ostatnio przestało im się układać. Wielkanocny wyjazd we dwoje w piękne okolice Suwałk (pamiętajcie, Suwałk, nie Suwałek ani Suwałków!) ma pomóc im nieco podreperować relacje. Żeby nie było za nudno, już od początku podróży mają  małe problemy, które kończą się spotkaniem z policją oraz koniecznością zmiany miejsca zakwaterowania. W ten sposób trafiają do małej, nikomu nieznanej wsi Białodęby położonej w głębi lasu. Lasu, który skrywa wiele tajemnic i niebezpieczeństw, o czym bohaterowie stopniowo przekonują się na własnej skórze…

Gdy byłam jeszcze w trakcie czytania i w rozmowie z pewną osobą wspomniałam coś o tej książce i o tym, że czegoś tam się wystraszyłam, ta osoba spojrzała na mnie ze zdziwieniem i zapytała jak to tak, wystraszyć się czegoś w książce. W filmach jest odpowiednia muzyka, gra aktorska, zazwyczaj ta przerażająca, pełna napięcia chwila „ciszy przed burzą” a potem jakieś bum. A w książce? No cóż, po lekturze „Gałęzistych” mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jako straszny cykor nie raz podczas czytania miałam ciarki na plecach.

„Gałęziste” to jedna z tych książek, które mają fenomenalne zakończenie. Nie chodzi nawet o to, że tak mi się podobało, bo w sumie sama do końca nie wiem. Ale zaskoczyło mnie niesamowicie, wcisnęło w fotel i sprawiło, że miałam ochotę głośno krzyczeć „jak to?!”. Zatem uwaga, gromkie brawa dla „Gałęzistych”  za zdobycie podium w konkursie na najbardziej zaskakujące zakończenie!






BOHATEROWIE

Z jednej strony bardzo mi się podobało to, że bohaterowie zostali przedstawieni niezwykle realistycznie. Żadnego wyidealizowania, mocno widoczne wady każdego z nich (szczególnie przez to, że narracja raz bardziej skupiała się na Karolinie, a raz na Tomku). Nareszcie książka, w której nie występował idealny związek jak z bajki, tylko para z całkiem długim stażem która miała swoje problemy, a jedno bardzo często w myślach ostro narzekało na to drugie, zamiast tylko słodzić i się nim zachwycać.

Z drugiej strony coś mi w nich nie do końca pasowało, ale sama nie jestem w stanie stwierdzić co. Może właśnie ten brak wyidealizowania, choć jest niewątpliwie zaletą, wydał mi się nieco nienaturalny przez to, że w książkach bywa tak rzadko spotykany.






STYL AUTORA

Jak na debiutancką powieść autora, „Gałęziste” to książka napisana naprawdę bardzo dobrze. Nie zauważyłam żadnych nieścisłości ani niedociągnięć w fabule. Ponadto opisy wszystkich tych miejsc i lasów wyszły autorowi na tyle dobrze, że nie miałam problemów, by dokładnie je sobie wyobrazić. Co prawda niektóre fragmenty wydały mi się nieco zbyt przegadane i ciężko mi się je czytało, ale nie było ich dużo.

Wiem, że wielu osobom przeszkadza język używany przez autora. Owszem, szczególnie w dialogach czy rozmyślaniach bohaterów pojawia się sporo przekleństw, ale moim zdaniem ich ilość nie przekracza granicy dobrego smaku. A sam fakt, że się pojawiają, jest tylko kolejnym czynnikiem wpływającym na realizm wydarzeń i postaci – no do jaki dwudziestoparolatek będąc w samym środku przerażających wydarzeń rodem z horroru powie „ojejku”?

Okładka niewątpliwie pasuje do klimatu powieści, zarówno grafiką, jak i kolorami. To ona przykuła mój wzrok, gdy pierwszy raz zobaczyłam tę książkę w Internecie i zapadła mi w pamięć na tyle, bym zaczęła ją kojarzyć, przez co też coraz bardziej chciałam ją przeczytać.






OGÓLNIE

Pomieszanie rzeczywistości i zjawisk paranormalnych wyszło autorowi naprawdę dobrze. Czasami ciężko było odróżnić jedno od drugiego, co tylko potęgowało klimat grozy. Pod koniec bardzo ciekawie zostały wytłumaczone wszystkie te zdarzenia, zgrabnie uzupełniając całą historię i na szczęście obyło się bez pozostawienia czytelnika z „domyśl się co i dlaczego”.

Warto też wspomnieć, że autor często nawiązuje do religii, prezentując dwa skrajne obozy  i posługując się przy tym postaciami pobożnej katoliczki Karoliny i zapalonego ateisty Tomka. Co jednak najważniejsze, pokazuje do czego może doprowadzić  skrajny religijny fanatyzm.

Generalnie książka mi się podobała, fabuła wciągnęła, bohaterowie mniej lub bardziej zdobyli moją sympatię (ale o to pewnie autorowi chodziło w niektórych przypadkach). No i co najważniejsze, poczułam ten mroczny, groźny, przerażający klimat. Czy polecam? Myślę że tak. Owszem, czasami czytało mi się ciężko, ale nie na tyle, bym się do tej książki zraziła. Absolutnie się na niej nie zawiodłam i chociaż na maksymalną ocenę nie zasłużyła, będę ją bardzo dobrze wspominać. No i ta końcówka!



MOJA OCENA

★★★★★★★✩✩✩  7/10 

P. 
 (very.little.book.nerd)

 


     Bardzo dziękuję wydawnictwu Novae Res
     za egzemplarz książki :)

6 komentarzy:

  1. Recenzja fajna, ale jeśli chodzi o samą książkę, to jeszcze nie wiem. Być może.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie sięgaj po nią na siłę, ale jeśli weźmie cię ochota na takie klimaty to zachęcam, czemu by nie spróbować ;)

      Usuń
  2. Jak dla mnie ta historia przebiega dwuznacznie. Pierwsza część powolna, akcja się wlcze, a w drugiej przyśpiesza i bardzo intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę w tym prawdy. Pierwsza wprowadza w klimat i przygotowuje na właściwą akcję, która toczy się w drugiej połowie. Ale to dobrze, bo dzięki temu ta niepokojąca atmosfera zdążyła się udzielić i gdy coś tam zaczynało się dziać byłam już nieźle poddenerwowana :D

      Usuń