Nie planowałam czytania tej książki w najbliższym
czasie, ale już od dawna mnie ona intrygowała, więc gdy kilkanaście dni temu
dostałam ją w prezencie, uznałam, że nie ma co odkładać jej na półkę. Nie
oszukujmy się, zanim bym po nią sięgnęła, biedna leżałaby tam pewnie przez
kolejne kilka miesięcy. Dlatego bardzo spontanicznie uznałam, że przeczytam ją
od razu. I wcale tego nie żałuję, bo bardzo dawno nie miałam w łapkach żadnego
kryminału i trochę zatęskniłam za ich klimatem, tajemnicami z przeszłości i
zagadkami do rozwiązania. Na szczęście w "Dziewczynie z Brooklynu"
dostałam to wszystko i jeszcze więcej!
O KSIĄŻCE
"Dziewczyna z Brooklynu" - Guillaume Musso
Tytuł
oryginalny: La fille de Brooklyn
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 367
Cena okładkowa: 34,00 zł
FABUŁA
Raphael powoli zaczyna układać sobie życie po tym, jak
jego była dziewczyna zostawiła go samego z małym dzieckiem i odeszła robić
karierę. Poznał Annę, która wydaje mu się kobietą marzeń i z którą niedługo ma
zamiar wziąć ślub. Tylko że Anna bywa nieco tajemnicza i wyraźnie coś ukrywa, a
to nie podoba się mężczyźnie, który coraz mocniej nalega, by jego przyszła żona
była z nim szczera. Ale to, co pokazuje mu Anna, gdy wreszcie ulegnie jego
prośbom, przechodzi jego najśmielsze oczekiwania.
Niedługo potem Anna znika, a Raphael stara się zrobić
wszystko, by ją odnaleźć i uzyskać od niej jakieś wyjaśnienia. Niestety,
odnalezienie dziewczyny nie jest takie proste, a przy okazji śledztwa na jaw
wychodzi mnóstwo brudów z przeszłości. Pilnie skrywane sekrety Anny mogą okazać
się kluczowe do poznania miejsca jej pobytu.
Podobał mi się cały przebieg śledztwa (chociaż
oczywiście znowu trzeba było wymyśleć jakiś powód, dla którego bohaterowie nie
powiadomili policji o zniknięciu Anny - czemu w co drugim kryminale tak jest?).
Mnóstwo nowych faktów, które bohaterowie stopniowo odkrywali, stale pchało
fabułę do przodu, akcja posuwała się naprawdę szybko, nie zostawiając miejsca
na nudę. Na szczęście wszystko układało się w logiczną całość i chociaż
niektóre wydarzenia dało się przewidzieć znacznie wcześniej niż wpadli na nie
bohaterowie, a kilka wątków średnio mi się spodobało – cała intryga wydała mi
się całkiem dobrze pomyślana i ciekawa.
BOHATEROWIE
Raphael to całkiem niezły główny bohater. Bystry,
odważny i za wszelką cenę dążący do odkrycia prawdy. Podobała mi się jego
wytrwałość, ale dziwiło mnie, że w momencie, gdy jego dziewczyna zaginęła, on
bardziej skupiał się na odkrywaniu jej przeszłości, niż szukaniu jej w chwili
obecnej, mimo tego, że mogło grozić je niebezpieczeństwo. Polubiłam też
przyjaciela Raphaela, Marca Caradeca, emerytowanego policjanta, który pomagał
bohaterowi w śledztwie.
Jak to w kryminałach,
bohaterowie spotykali się z dużą ilością osób, by zdobyć nowe informacje. To
sprawiło, że przez książkę przewijało się mnóstwo nazwisk, które czasami
strasznie mi się myliły i musiałam kartkować wcześniejsze rozdziały, by
przypomnieć sobie kto kim był.
STYL AUTORA I WYDANIE
Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością tego
autora, ale jego książki nie raz mignęły mi gdzieś na sklepowych półkach. Muszę
przyznać, że „Dziewczynę z Brooklynu” czytało mi się bardzo dobrze. Klimat w tej
książce wyjątkowo mi się spodobał, bo przez nastrojowe opisy czuć było
atmosferę Paryża czy innych miejsc, w których przebywali bohaterowie. Swoją
drogą zadziwiająco dobrze wyszło autorowi to wplatanie do kryminału barwnych
opisów uczuć czy krajobrazów.
Okładka jest śliczna, jej kolory wyjątkowo do mnie
przemawiają. Podoba mi się też, że wiele książek tego autora ma na niej podobny
motyw – kobietę stojącą tyłem na tle jakiegoś krajobrazu. Bardzo ciekawie się
to prezentuje! Nie przeszkadzają mi też białe kartki – ale wiem, że niektórym
robi to różnicę.
OGÓLNIE
Niestety studia znacznie ograniczają czas, który
mogłabym przeznaczyć na czytanie, więc zazwyczaj do książki mogę zajrzeć jedynie w komunikacji miejskiej. Takie
urywane czytanie po kilkanaście minut rano i po południu nie pomaga we
wciągnięciu się w historię, ale gwarantuję, że przy „Dziewczynie z Brooklynu”
nawet to nie było problemem, bo stale działo się coś, co pomagało na nowo
wkręcić się w historię. Prawdopodobnie też właśnie przez taki tryb czytania miałam problem z odnajdywaniem się w
nazwiskach czy niektórych faktach, ale cóż. Coś za coś. Jestem pewna, że w
spokojniejszych warunkach nie byłoby z tym problemu.
Książka naprawdę mi się podobała, więc niedługo na
pewno sięgnę po inne pozycje pana Musso. Jest w niej to, co powinno
być w dobrym kryminale – zagadka, która do samego końca nie jest oczywista,
mnóstwo tropów i sekretów, ciekawy klimat i interesujący bohaterowie.
MOJA OCENA
★★★★★★★★✩✩ 8/10
P.
(very.little.book.nerd)
Świetna książka :) Podobała mi się chyba najbardziej spośród pozostałych książek Musso, które przeczytałam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie na półce czeka jeszcze "Papierowa dziewczyna" :)
UsuńBardzo ciekawi mnie ta książka. Lubię pióro autora.:)
OdpowiedzUsuńJa wcześniej nie miałam z nim do czynienia, ale też przypadło mi do gustu. Skoro wiesz, że powinna ci się spodobać, tym bardziej szybciutko po nią sięgaj! ;)
UsuńCzytałam już kilka opinii na temat tej książki i nie ukrywam, ze z każdą kolejną mam coraz większą ochotę na lekturę tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
To chyba znaczy, że jak najszybciej powinnaś się za nią zabrać! Mam nadzieję że ci się spodoba :)
UsuńCzeka u mnie na półeczce, bo udało mi się ją wygrać w konkursie :D
OdpowiedzUsuńMnóstwo ciężkich lub nawet niekoniecznie trudnych w zapamiętaniu nazwisk może być często strasznie mylące w książkach, szczególnie jeśli dotyczą mało charakterystycznych bohaterów. Fajnie, że zwróciłaś uwagę na okładki innych powieści tego autora, bo faktycznie wiele z nich przedstawia kobietę siedzącą/stojącą tyłem - taki szczegół, ale dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę ;d
Jeśli byłabyś zainteresowana innymi książkami Musso, to polecam serdecznie ,,Central Park''!
Obsession With Books
Co do nazwisk to masz oczywiście rację, te tutaj były tym bardziej trudne, bo większość z nich była francuska. Podobnie zresztą z nazwami miejsc - ciężko było jej poprawnie przeczytać, a co dopiero zapamiętać :D A jeśli chodzi o okładki - rzeczywiście szczegół, ale sprawia naprawdę fajne wrażenie :) "Central Park" już kilka razy oglądałam i na pewno w końcu po niego sięgnę, bo po opisie zapowiada się bardzo ciekawie!
Usuń