wtorek, 7 listopada 2017

"Dziewczyna z Brooklynu" - Guillaume Musso





Nie planowałam czytania tej książki w najbliższym czasie, ale już od dawna mnie ona intrygowała, więc gdy kilkanaście dni temu dostałam ją w prezencie, uznałam, że nie ma co odkładać jej na półkę. Nie oszukujmy się, zanim bym po nią sięgnęła, biedna leżałaby tam pewnie przez kolejne kilka miesięcy. Dlatego bardzo spontanicznie uznałam, że przeczytam ją od razu. I wcale tego nie żałuję, bo bardzo dawno nie miałam w łapkach żadnego kryminału i trochę zatęskniłam za ich klimatem, tajemnicami z przeszłości i zagadkami do rozwiązania. Na szczęście w "Dziewczynie z Brooklynu" dostałam to wszystko i jeszcze więcej!



 



O KSIĄŻCE

"Dziewczyna z Brooklynu" - Guillaume Musso
Tytuł oryginalny: La fille de Brooklyn
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 367
Cena okładkowa: 34,00 zł






FABUŁA

Raphael powoli zaczyna układać sobie życie po tym, jak jego była dziewczyna zostawiła go samego z małym dzieckiem i odeszła robić karierę. Poznał Annę, która wydaje mu się kobietą marzeń i z którą niedługo ma zamiar wziąć ślub. Tylko że Anna bywa nieco tajemnicza i wyraźnie coś ukrywa, a to nie podoba się mężczyźnie, który coraz mocniej nalega, by jego przyszła żona była z nim szczera. Ale to, co pokazuje mu Anna, gdy wreszcie ulegnie jego prośbom, przechodzi jego najśmielsze oczekiwania.

Niedługo potem Anna znika, a Raphael stara się zrobić wszystko, by ją odnaleźć i uzyskać od niej jakieś wyjaśnienia. Niestety, odnalezienie dziewczyny nie jest takie proste, a przy okazji śledztwa na jaw wychodzi mnóstwo brudów z przeszłości. Pilnie skrywane sekrety Anny mogą okazać się kluczowe do poznania miejsca jej pobytu.

Podobał mi się cały przebieg śledztwa (chociaż oczywiście znowu trzeba było wymyśleć jakiś powód, dla którego bohaterowie nie powiadomili policji o zniknięciu Anny - czemu w co drugim kryminale tak jest?). Mnóstwo nowych faktów, które bohaterowie stopniowo odkrywali, stale pchało fabułę do przodu, akcja posuwała się naprawdę szybko, nie zostawiając miejsca na nudę. Na szczęście wszystko układało się w logiczną całość i chociaż niektóre wydarzenia dało się przewidzieć znacznie wcześniej niż wpadli na nie bohaterowie, a kilka wątków średnio mi się spodobało – cała intryga wydała mi się całkiem dobrze pomyślana i ciekawa.






BOHATEROWIE

Raphael  to całkiem niezły główny bohater. Bystry, odważny i za wszelką cenę dążący do odkrycia prawdy. Podobała mi się jego wytrwałość, ale dziwiło mnie, że w momencie, gdy jego dziewczyna zaginęła, on bardziej skupiał się na odkrywaniu jej przeszłości, niż szukaniu jej w chwili obecnej, mimo tego, że mogło grozić je niebezpieczeństwo. Polubiłam też przyjaciela Raphaela, Marca Caradeca, emerytowanego policjanta, który pomagał bohaterowi w śledztwie.

Jak to w kryminałach, bohaterowie spotykali się z dużą ilością osób, by zdobyć nowe informacje. To sprawiło, że przez książkę przewijało się mnóstwo nazwisk, które czasami strasznie mi się myliły i musiałam kartkować wcześniejsze rozdziały, by przypomnieć sobie kto kim był.






STYL AUTORA I WYDANIE

Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością tego autora, ale jego książki nie raz mignęły mi gdzieś na sklepowych półkach. Muszę przyznać, że „Dziewczynę z Brooklynu” czytało mi się bardzo dobrze. Klimat w tej książce wyjątkowo mi się spodobał, bo przez nastrojowe opisy czuć było atmosferę Paryża czy innych miejsc, w których przebywali bohaterowie. Swoją drogą zadziwiająco dobrze wyszło autorowi to wplatanie do kryminału barwnych opisów uczuć czy krajobrazów.

Okładka jest śliczna, jej kolory wyjątkowo do mnie przemawiają. Podoba mi się też, że wiele książek tego autora ma na niej podobny motyw – kobietę stojącą tyłem na tle jakiegoś krajobrazu. Bardzo ciekawie się to prezentuje! Nie przeszkadzają mi też białe kartki – ale wiem, że niektórym robi to różnicę.






OGÓLNIE

Niestety studia znacznie ograniczają czas, który mogłabym przeznaczyć na czytanie, więc zazwyczaj do książki mogę zajrzeć  jedynie w komunikacji miejskiej. Takie urywane czytanie po kilkanaście minut rano i po południu nie pomaga we wciągnięciu się w historię, ale gwarantuję, że przy „Dziewczynie z Brooklynu” nawet to nie było problemem, bo stale działo się coś, co pomagało na nowo wkręcić się w historię. Prawdopodobnie też właśnie przez taki tryb czytania  miałam problem z odnajdywaniem się w nazwiskach czy niektórych faktach, ale cóż. Coś za coś. Jestem pewna, że w spokojniejszych warunkach nie byłoby z tym problemu.

Książka naprawdę mi się podobała, więc niedługo na pewno sięgnę po inne pozycje pana Musso. Jest w niej to, co powinno być w dobrym kryminale – zagadka, która do samego końca nie jest oczywista, mnóstwo tropów i sekretów, ciekawy klimat i interesujący bohaterowie.



MOJA OCENA

★★★★★★★★✩✩   8/10 

P. 
 (very.little.book.nerd)







8 komentarzy:

  1. Świetna książka :) Podobała mi się chyba najbardziej spośród pozostałych książek Musso, które przeczytałam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawi mnie ta książka. Lubię pióro autora.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej nie miałam z nim do czynienia, ale też przypadło mi do gustu. Skoro wiesz, że powinna ci się spodobać, tym bardziej szybciutko po nią sięgaj! ;)

      Usuń
  3. Czytałam już kilka opinii na temat tej książki i nie ukrywam, ze z każdą kolejną mam coraz większą ochotę na lekturę tej pozycji :)

    aga-zaczytana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba znaczy, że jak najszybciej powinnaś się za nią zabrać! Mam nadzieję że ci się spodoba :)

      Usuń
  4. Czeka u mnie na półeczce, bo udało mi się ją wygrać w konkursie :D
    Mnóstwo ciężkich lub nawet niekoniecznie trudnych w zapamiętaniu nazwisk może być często strasznie mylące w książkach, szczególnie jeśli dotyczą mało charakterystycznych bohaterów. Fajnie, że zwróciłaś uwagę na okładki innych powieści tego autora, bo faktycznie wiele z nich przedstawia kobietę siedzącą/stojącą tyłem - taki szczegół, ale dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę ;d
    Jeśli byłabyś zainteresowana innymi książkami Musso, to polecam serdecznie ,,Central Park''!

    Obsession With Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do nazwisk to masz oczywiście rację, te tutaj były tym bardziej trudne, bo większość z nich była francuska. Podobnie zresztą z nazwami miejsc - ciężko było jej poprawnie przeczytać, a co dopiero zapamiętać :D A jeśli chodzi o okładki - rzeczywiście szczegół, ale sprawia naprawdę fajne wrażenie :) "Central Park" już kilka razy oglądałam i na pewno w końcu po niego sięgnę, bo po opisie zapowiada się bardzo ciekawie!

      Usuń