poniedziałek, 19 marca 2018

"Pan Lodowego Ogrodu I" - Jarosław Grzędowicz





Moje zamiłowanie do książek zaczęło się właśnie od fantastyki. „Harry Potter” czy „Gildia Magów” mają zapewnione miejsce w moim czytelniczym serduszku na wieki wieków. Potem jakoś od tej fantastyki odeszłam, bo zwyczajnie znudziły mi się te wszystkie młodzieżowe fantasy z potworkami, wampirami czy innymi kreaturami. Ale jakiś czas temu nabrałam ogromnej ochoty by do tego gatunku powrócić. Nie chciałam byle czego, miałam ochotę na coś porządnego i naprawdę dobrego. Tak oto weszłam w posiadanie całej serii „Pana Lodowego Ogrodu”.








O KSIĄŻCE

„Pan Lodowego Ogrodu I” – Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 541
Cena okładkowa: 39,90 zł








FABUŁA

Nie da się ukryć, że to właśnie fabuła jest największą zaletą tej książki. Jest bardzo ciekawa, niesamowicie wciągająca i idealnie dopracowana… Ale może zanim się jeszcze trochę pozachwycam, opowiem krótko, o czym właściwie jest „Pan Lodowego Ogrodu”.

Głównym bohaterem, który towarzyszy nam przez znaczną większość książki jest Vuko Drakkainen. Poznajemy go w momencie, w którym opuszcza Ziemię, by udać się na planetę Midgaard – zadziwiająco podobną do Ziemi, zamieszkaną przez bardzo podobne do ludzi istoty. Jakiś czas temu wyruszyła tam misja badawcza, ale jej członkowie przepadli w niewyjaśnionych okolicznościach. Zadaniem Vuko jest odnaleźć ich i sprowadzić powrotem na Ziemię. Jednak gdy mężczyzna dociera na obcą planetę, w dawnym obozie naukowców nie zastaje żadnych śladów. Jednocześnie dowiaduje się, że prawdopodobnie wybrał sobie zły czas na tę podróż – na planecie źle się dzieje i coraz więcej słyszy się o wojnie bogów i groźnej mgle pełnej potworów.

Na przemian z historią Vuko poznajemy losy młodego księcia. Jego historia jest utrzymana w nieco innym klimacie, ale jeju, uwielbiam ją równie mocno! Rozdział czwarty, o bysterkach, to absolutne mistrzostwo świata. W tej części książki jest nieco więcej polityki, bo w królestwie zaczyna bardzo źle się dziać, a to za sprawą pewnej kobiety, która nadeszła z pustyni i wydaje się mieć coś wspólnego z bogami… Oprócz tego chłopak uczy się do – być może – przyszłej roli cesarza.  Te rozdziały miały w sobie zdecydowanie więcej emocji, nie raz podczas czytania łezka zakręciła mi się w oku… Imię księcia nie było wspomniane, nie jestem również pewna, jak jego historia ma się w czasie do historii Vuko i w jaki sposób te dwie opowieści się ze sobą połączą, ale to dobrze – to oznacza, że w kolejnych tomach poznamy ciąg dalszy losów tego chłopaka.






BOHATEROWIE

Vuko Drakkainen to bohater, jakiego mi było trzeba i miła odskocznia od ratujących świat nastolatek – silny, inteligentny, bystry i sarkastyczny mężczyzna. Warto wspomnieć, że w wykreowanym przez autora świecie technologia jest bardzo mocno rozwinięta, przez co Vuko może korzystać z pomocy cyfrala – urządzenia znajdującego się w jego mózgu, które czyni z niego nadczłowieka, dając mu wiedzę, znajomość języków, wyostrzając zmysły, dając wrażenie spowolnionego czasu , przyspieszając reakcje i ruchy, a nawet lecząc gdy zajdzie potrzeba.

Młody książę również zdobył moją sympatię, szczególnie przez swoją mądrość i rozwagę, z jaką zajmował się bysterkami. Również kolejne wydarzenia z jego udziałem sprawiły, że mam go za niezwykle ciekawą postać, a jego dalsze losy niesamowicie mnie ciekawią.

Oczywiście drugo- czy nawet trzecioplanowi bohaterowie zostali przedstawieni z równie dużą starannością, za co należy się autorowi ogromna pochwała. Nie zostali zignorowani czy pominięci, ich charaktery są równie ciekawie nakreślone jak u tych najważniejszych postaci.






STYL AUTORA I WYDANIE

Z panem Jarosławem Grzędowiczem nie miałam wcześniej okazji się zapoznać, „Pan Lodowego Ogrodu” to pierwsza jego książka, po którą zdecydowałam się sięgnąć, ale na pewno nie ostatnia. Pan Grzędowicz jest zdecydowanie jednym z najlepszych polskich pisarzy fantastyki. Jego pomysły, a także ich wykonanie zasługują na ogromne brawa.  Nie było fragmentów, przy których bym się nudziła, nie było zbyt wielu rzeczy, które mi się w tej książce nie spodobały (no dobra, poza zakończeniem, ale o tym troszkę później). Niewymuszony humor i sarkazm, które autor przekazał Vuko, mądrość, którą wlał w młodego księcia i cała reszta niesamowitych rzeczy, które stworzył w tej książce – cóż mogę powiedzieć poza UWIELBIAM?

Jeśli chodzi o wydanie – ukłony, uściski i wielkie brawa dla Fabryki Słów, bo to, co zrobili z tą książką, przechodzi ludzkie pojęcie.  Zaczynając od początku, okładka podoba mi się znacznie bardziej niż poprzednia wersja, nie tylko wizualnie, ale też pod względem wykonania – wystające i  lekko świecące się elementy prezentują się świetnie. Co jednak najważniejsze – ilustracje. Są GENIALNE. Pan Dominik Broniek ma talent i wykonał kawał naprawdę dobrej roboty. Uwielbiam je wszystkie, zarówno te duże na całą stronę, jak i te małe na początku każdego rozdziału. Podsumowując, wydanie na mocną piątkę. No i plusik za tasiemkę-zakładkę :)






OGÓLNIE

Jak już wspomniałam, jest tylko jedna, malusia rzecz, która nie za bardzo mi się spodobała, a mianowicie wydarzenia z końcówki. Myśląc o nich mam w głowie tylko jedno: „CO?” – wypowiedziane ze zdziwieniem, niesmakiem i lekkim rozczarowaniem. Nie pasowały mi one ani trochę do reszty książki, ale no cóż, zobaczymy jak to się rozwinie w kolejnych tomach.

Pomijając to – książką jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, bo chociaż z początku nie wciągnęła mnie jakoś bardzo i nie mogłam wkręcić się w tę historię (chociaż od pierwszych stron mi się spodobała, więc sama nie wiem dlaczego jakoś tak powoli mi szła), potem przepadłam kompletnie i z wypiekami na twarzy śledziłam historię Vuko. Polecam nie tylko fanom fantastyki, bo Grzędowicz stworzył naprawdę wciągającą, dopracowaną fabułę, oryginalnych i ciekawych bohaterów i wybitny, naprawdę genialny świat.



MOJA OCENA

★★★★★★★★★✩   9/10


 P. 
 (very.little.book.nerd)




12 komentarzy:

  1. Jak ja dawno czytałam tę serię... pamiętam, że akurat tomy od 2 wzwyż wyszły w zintegrowanym wydaniu, przez co mam pierwszy ładny i resztę zwykłą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej! :D Okropnie nie lubię mieć książek z danej serii w różnych wydaniach :(

      Usuń
  2. Recenzje kuszą by sięgnąć po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, szczególnie jeśli lubisz fantastykę. Na pewno się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  3. Już od jakiegoś czasu niosę się z zamiarem przeczytania tej serii. Po przeczytaniu recenzji czuję się ponownie zachęcona :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tą serię na półce i chyba pora po nią sięgnąć. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Czytaj koniecznie, ja już powinnam czytać drugi tom, ale ciągle zabieram się za coś innego, więc pewnie jeszcze trochę potrwa aż poznam całą historię :D

      Usuń
  5. Słyszałam wiele o tym autorze. Ja nie jestem fanką takich ksiażek, nie lubie i raczej nie sięgam, ale wiem, że znajdą się fani. :D
    pozdrawiam,
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj fani na pewno się znajdą :D Ja się akurat z fantastyką lubię od zawsze, więc dla mnie ta pozycja jest naprawdę dobra, ale nie ma co czytać na siłę. Ja też niektórych gatunków nie lubię i się ich nie tykam :D

      Usuń
  6. Kurde byłam pewna, że chce przeczytać tę książkę, ale dla mnie zakończenie to rzecz święta. Teraz już sama nie wiem, czy chcę poznać te pozycję.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rezygnuj, słyszałam, że w kolejnym tomie ta dziwna scena się wyjaśni. Może jak już nabierze trochę sensu to spojrzę na nią przychylniej. A tobie może przypaść do gustu i w ogóle nie będziesz miała tego problemu :D Zdecydowanie ta pozycja jest zbyt dobra, by skreślać ją z powodu jednej dziwacznej sceny.

      Usuń