Kobieta zmienną jest. Ta powszechnie znana prawda jest
jednym z czynników wpływających na to, że co pewien czas zaczynają nudzić mi się
aktualnie czytane książki i szukam czegoś nowego. Innych czynników jest bardzo,
bardzo wiele, ale jednym z najważniejszych jest na pewno mój wiek. Z każdym
rokiem szukam w książkach czegoś nowego, co wcześniej mnie nie interesowało. Jak
to wyglądało od początku? Zaraz się przekonacie :)
Książki fascynowały mnie od zawsze, więc już jako mały
tuptuś przewracałam z zainteresowaniem strony bajeczek o słoniku czy zagubionej
kaczuszce. Gdy trochę podrosłam
przyszedł czas na typowe dla tego wieku bajki. Był „Czerwony Kapturek”, były
„Trzy świnki”, znalazło się też miejsce dla „Złotowłosej” i jej niedźwiadków.
Czytałam też dużo mniej znane bajki, pochodzące z bardzo starej, nadgryzionej
zębem czasu książki dla dzieci, o chwytliwym tytule „Bajeczki z obrazkami” i
uroczym pieskiem na okładce. Oprócz tego byłam zachwycona bajką Andersena „Dzikie
Łabędzie” (jak na złość była to jedyna książka w moich zbiorach, którą co
chwilę gubiłam i nigdy nie mogłam jej znaleźć, gdy akurat nabierałam na nią
ochoty).
Gdy odrobinkę podrosłam i przypadkiem natrafiłam w telewizji
na film, o którym pierwszy raz w życiu słyszałam, a był to „Harry Potter i
Kamień Filozoficzny”, zaczęła się prawdziwa faza na Pottera i wszystko co z nim
związane. Jeszcze tego samego wieczoru okazało się, że mamy w domu pierwszy tom
przygód tego czarodzieja. Nie minęło wiele czasu aż udało mi się zebrać je
wszystkie i z ogromną ciekawością przeczytać. I to nie raz! Rekord należy do
„Kamienia Filozoficznego” i wynosi około dwudziestu razy, a tylko kawałek za
nim na podium stoi „Więzień Azkabanu”. Od tej serii tak naprawdę zaczęła się
moja miłość do literatury.
Po tych dwóch czy trzech latach, w czasie których czytałam
prawie że tylko i wyłącznie Harry’ego, uznałam, że czas na coś nowego. Akurat
zaczęła się faza na „Zmierzch”, która dopadła i mnie. Potem były wszelkie inne
serie z wampirami i innymi nadprzyrodzonymi istotami w roli głównej, chociażby
„Dom Nocy” czy „Świat Nocy”. Królowała fantastyka, poza wampirami byli też
czarodzieje (chociażby genialna „Trylogia Czarnego Maga”) czy inne magiczne
istoty (z „Eragonem” na czele). Z trochę
mniej nadprzyrodzonych serii, w tamtym okresie byłam największą fanką „Felixa,
Neta i Niki”. Te książki do teraz wspominam bardzo cieplutko.
Potem przez ponad rok miałam ogromny zastój czytelniczy. Nie
byłam w stanie przeczytać ani jednej książki i czułam się z tym źle, ale nic
nie mogłam zrobić. Uznałam, że trzeba to przeczekać i na szczęście udało się!
Najgorszy okres w mojej czytelniczej karierze minął!
Później, mimo ciągłego sentymentu do fantastyki, zaczęłam
też sięgać po książki młodzieżowe, opowiadające o życiu nastolatków, bez żadnej
magii czy gryzienia w szyję. Pierwsza przeczytana przeze mnie książka tego typu
to, jeśli dobrze pamiętam, „Hopeless” Colleen Hoover. Potem był John Green,
następnie genialna seria „Jutro” Johna Marsdena oraz inne, podobne historie.
Gdy całkiem przypadkiem obca pani poleciła mi „Schronienie”
Harlana Cobena, nie wiedziałam jeszcze, że tak bardzo polubię kryminały. Nie
przeczytałam ich jeszcze aż tyle, by nazywać się ich fanką, ale bardzo lubię te
zagadki i tajemnice, które rozwiązuje się wraz z bohaterami.
A teraz? Teraz zupełnie nie potrafię określić mojego
czytelniczego stylu. Uwielbiam romanse, nadal chętnie sięgam po fantastykę czy
kryminały, niektóre młodzieżówki również mnie interesują. Są to już znacznie bardziej
dojrzałe książki (chyba to nic odkrywczego, w końcu jestem coraz starsza i
„Muminki” mają prawo mnie nudzić). Nie lubię i nie sięgam po powieści historyczne,
dokumentalne czy biografie. W książce musi być ciekawa akcja i fabuła, nie
zachęca mnie kilkaset stron teoretycznego gadania. Oczywiście to tylko moje
zdanie, znam ludzi, którzy sięgają tylko i wyłącznie po tego typu książki :)
Mam świadomość tego, że mój czytelniczy gust niedługo znowu
się zmieni. A potem jeszcze raz i kolejny. I cieszę się z tego, bo dzięki temu
poznaję coraz to nowe historie. Kto wie, może polubię jakąś historyczną książkę?
Nie mam zamiaru zamykać się na żaden gatunek, a jeśli nabiorę ochoty na daną
lekturę, będę ją czytać, niezależnie od tego, w którym bibliotecznym dziale
stoi. A nuż odkryję coś nowego :)
P.
(very.little.book.nerd)
(very.little.book.nerd)
Też dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem :) obserwuje i zapraszam do siebie goszaczyta.blogspot.com ♡
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze ci to wychodzi (odwiedziłam, poczytałam, więc wiem!) :) Bardzo dziękuję za dodanie do obserwowanych, taka mała rzecz, a tak motywuje :)
UsuńCoben! Coben! Coben! :D Ulubiony! :) i chociażby za to szybko trafiasz do obserwowanych! Ale też za super styl postów. Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.ebookoholic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku, jak mi miło, dziękuję :) Twojego bloga już obserwuję i bardzo go lubię, piszesz w świetny sposób :) Pozdrawiam i czekam na kolejne świetne zdjęcia na instagramie <3
UsuńGrunt to być otwartym na nowe gatunki i może zupełnie przez przypadek znajdziesz nową miłość :)
OdpowiedzUsuńZostaję na dłużej <3
oddam-ci-ksiazke.blogspot.com
Dokładnie tak! :)
UsuńDziękuję, bardzo mi miło <3
Swietny post :D Czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Już jest, zapraszam!
UsuńMiałam trochę podobnie. Najpierw książki dla dzieci i baśnie, potem Hanie Humorki, Mikołajki, Zmierzch... I wieczna pustka po lekturze Zmierzchu, desperackie próby wypełnienia jej i oddawanie się milionom takich samych książek o wampirach xd. A teraz jestem różnorodną czytelniczo kobietą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Witam w klubie :D Faza na wampirki trwała dość długo, ale pamiętam jaką radość sprawiały mi te książki, więc mimo, że teraz już bym po nie nie sięgnęła, niczego nie żałuję :D
UsuńMój gust czytelniczy zmienia się czasem kilka razy w ciągu roku. Czytam fazami :)
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem :) Na ten moment też nie potrafię określić, jakie książki podobają mi się najbardziej.
Usuń