czwartek, 25 czerwca 2020

"Ostatni Lot" – Julie Clark



Sesja to ten nieszczęsny okres w czasie semestru, gdy student jest po prostu zmęczony. Zmęczony tak, że nie ma ochoty robić tego, co zwykle sprawia mu przyjemność. Dlatego też czytanie tej książki trochę trwało, bo zamiast po nią sięgać, wolałam zwyczajnie iść na drzemkę. Ale ostatecznie udało mi się ją skończyć. Ale zachwycona nie jestem.







O KSIĄŻCE

„Ostatni Lot” – Julie Clark
Tytuł oryginalny: „The Last Flight”
Wydawnictwo Muza
Data wydania: 03.06.2020
Ilość stron: 448
Cena okładkowa: 44,90 zł






Claire Cook wiedzie idealne życie - związek z zamożnym politykiem, luksusowe mieszkanie na Manhattanie i żadnych powodów do zmartwień. Ale to tylko pozory. Apodyktyczny mąż nie potrafi zapanować nad swoim wybuchowym charakterem i wyładowuje agresję na żonie. Podróż służbowa, w którą Claire ma się udać sama, to dla niej niepowtarzalna szansa, by wreszcie uwolnić się od męża. Na lotnisku kobieta przypadkowo spotyka Evę, z równą determinacją próbującą zerwać z przeszłością. Strach i pragnienie ucieczki są tak silne, że dwie nieznajome kobiety podejmują spontaniczną decyzję, która na zawsze odmieni ich życie. Zdesperowane postanawiają wymienić się kartami pokładowymi: Claire poleci jako Eva do Oakland, a Eva do Portoryko jako Claire.

            Powiem wam, że niestety mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę książkę. Może to dlatego, że, tak jak wspominałam, czytałam ją w czasie sesji, biegając myślami od jednego egzaminu do drugiego. Prawda jest taka, że mimo szczerych chęci nie potrafiłam się w nią wkręcić. Podobała mi się, nie powiem, że nie! Ale oczekiwałam po niej czegoś więcej. Więcej akcji, więcej zagadek do rozwiązania, więcej napięcia.






            Sam pomysł na fabułę jest moim zdaniem genialny. Wątek ucieczki z toksycznego związku, zamiany biletami, a tak naprawdę również tożsamością – no bomba. Niestety potencjał tego pomysłu nie został w pełni wykorzystany. Wydaje mi się, że najbardziej irytowało mnie to, że w książce narracja prowadzona jest przez dwie bohaterki. Claire opowiada o tym, co dzieje się teraz, a wydarzenia przedstawiane z punktu widzenia Evy miały miejsce kilka miesięcy wcześniej. Gdyby nie ten zabieg, odkrywanie przeszłości Evy razem z Claire byłoby świetnie i bardzo, bardzo ciekawe. A tutaj wszystko to, nad czym zastanawiałam się Claire, ja już wiedziałam, bo Eva opowiadała o tym w „swoim” rozdziale.

            Same bohaterki zasługują jednak na dobre słowo. Autorka wykreowała silne, zdecydowane kobiety, które potrafią wziąć los w swoje ręce. Historia Claire zainteresowała mnie dużo bardziej, ale z czasem Eva również zyskała moją sympatię.

            Nie jestem rozczarowana i nie żałuję, że spędziłam czas z tą książką. Wiem jednak, że na pewno nie pojawi się ona w mojej topce. Pewnie za kilka dni zapomnę większą część fabuły, a „Ostatni Lot” stanie się w mojej pamięci po prostu kolejnym średniakiem, przy którym nie bawiłam się ani źle, ani wybitnie dobrze.



MOJA OCENA

★★★★★★✩✩✩✩    6/10
P.
 (very.little.book.nerd)

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie spełniła do końca Twoich oczekiwań. Mnie podobała się bardzo, dałam jej 10 gwiazdek. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no proszę! W takim razie rzeczywiście szkoda, że nie wyciągnęłam z niej tego co ty :)

      Usuń
  2. Mi się bardzo podobała :D A to co ciebie irytowało w narracji mi akurat w ogóle nie przeszkadzało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi coś innego :) Ja akurat wolę, gdy czytelnik poznaje nowe fakty razem z głównymi bohaterami, a nie wcześniej :)

      Usuń
  3. Mi z kolei bardzo przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń