Przygód Newta Skamandera ciąg dalszy! Chociaż
jestem przekonana, że jeśli komuś spodobała się pierwsza część tej serii, to
dawno już był w kinie na „Zbrodniach Grindelwalda”, to jednak wiem, że mogą
zdarzyć się wyjątki – jestem tego najlepszym przykładem! Tak długo zwlekałam z
pójściem do kina, że w końcu nie poszłam w ogóle. Ale za to przeczytałam
scenariusz!
O KSIĄŻCE
„Fantastyczne Zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda” – J.K.Rowling
Tytuł oryginalny: „Fantastic Beasts: The Crimes of Grindelwald”
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data premiery: 13.02.2019
Ilość stron: 273
Cena okładkowa: 39 zł
Chociaż pod koniec „Fantastycznych Zwierząt” niebezpieczny
czarnoksiężnik Grindelwald został złapany przez aurorów, nie nacieszyliśmy się
zbyt długo jego obecnością za kratkami. Dość szybko udało mu się uciec, a jego
głównym celem stało się zgromadzenie jak największej liczby zwolenników
popierających jego tezę o wyższości czarodziejów nad wszystkimi innymi
stworzeniami. Nasz sympatyczny zoolog, Newt Skamander, na prośbę Albusa
Dumbledore’a udaje się do Paryża, gdzie ostatnio widziany był nie tylko
Grindelwald, ale też znany nam z pierwszej części obskurus. Na drodze Newta
ponownie staje Tina, a wraz z nią Queenie i Jacob. Razem będą musieli stawić
czoła kolejnym problemom i niebezpieczeństwom.
Sama fabuła naprawdę mi się spodobała, choć różniła się bardzo od
pierwszej części. Tam skupiała się głównie na Newcie i jego zwierzakach, a
także na wątku z obskurusem. Tutaj z kolei zwierzaków Newta było jak na
lekarstwo, nie odegrały one praktycznie żadnej większej roli (jest mi z tego
powodu niesamowicie smutno), a akcja skupiła się głównie na konfliktach w
świecie czarodziejów, a także planach pokonania Grindelwalda oraz odnalezienia
Credence’a. Absolutnie nie mówię że to źle (tylko tej małej ilości zwierzaków
jakoś nie mogę przeżyć) – wciągnęłam się w nią i pewne fragmenty czytałam z
zapartym tchem. Była magia, była akcja, był klimat – a to chyba to, co
najbardziej lubimy w dziełach Rowling.
Chociaż scenariusze to ostatnio niezwykle popularna forma w
świecie Harry’ego Pottera, ja nadal nie potrafię się do nich przekonać. Ta historia
jest świetna i jestem pewna, że gdyby została wydana jako zwyczajna książka,
zyskałaby niemałą popularność. Tymczasem zdaje mi się, że scenariusz przeszedł
bez większego echa i tak naprawdę mało kto wie, że on w ogóle istnieje. A nawet
jeśli już ktoś wie, nie chce się na niego skusić ze względu na niestandardową i
trudną w odbiorze formę. Sama mam niemały problem z poukładaniem sobie w głowie
wszystkich szczegółów związanych z fabułą i wydaje mi się, że dopiero po obejrzeniu
filmu będę w stanie połączyć pewne wątki. Nie oszukujmy się, książka wydana pod
postacią scenariusza dużo traci i czytelnik nie ma jak wniknąć w ten cudowny, uwielbiany
przez wielu świat. Najbardziej irytuje mnie to, że scenariusz skończyłam czytać
kilka dni temu, a za żadne skarby nie mogę przypomnieć sobie imion niektórych
bohaterów ani tego, jak doszło do pewnych wydarzeń.
Chociaż fabuła była ciekawa, bohaterów uwielbiam i ogólnie bardzo
miło spędziłam czas z tą książką, to największą zaletą posiadania jej w swojej
biblioteczce jest jej wygląd. Widzicie to
wydanie? Zdjęcia ani trochę nie oddają jego piękna! Niesamowita okładka i cudne
zdobienia wewnątrz sprawiają, że trzymanie jej w ręku jest czystą
przyjemnością.
Podsumowując – nie jest to must read, szczególnie dla osób, które
oglądały już film. Sam scenariusz nie wniesie do historii nic, czego nie było
już na ekranie. Jest to pozycja skierowana raczej dla fanów uniwersum,
miłośników Pottera oraz Skamandera, a także tych, którzy z zasady sięgną po
wszystko to, co wyjdzie spod pióra Rowling. Tym osobom jak najbardziej polecam,
ciekawie jest sięgnąć po historię wydaną w takiej, a nie innej formie, w
dodatku wydaną tak prześlicznie.
MOJA OCENA
★★★★★★✩✩✩✩ 6/10
P.
(very.little.book.nerd)
Być może moja młodzież skusi się na tę przygodę czytelniczą, tytuł chętnie jej podsunę pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńPodsuń, szczególnie jeśli lubią uniwersum Pottera. Może przypadnie im do gustu forma scenariusza :)
UsuńNie lubię Harrego Pottera (o dziwo) i naprawdę nie widzę w tej historii niczego wspaniałego, więc po tę książkę na pewno nie sięgnę, chociaż forma scenariusza nawet mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńW takim razie raczej poszukaj innych książek w takiej formie, bo osobom, które HP nie lubią, raczej się ona nie spodoba ;)
UsuńJestem fanką twórczości J.K. Rowling i z chęcią sięgnę po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Ale koniecznie zacznij od pierwszego tomu :)
UsuńOczywiście, że byłam w kinie i również mam te piękne wydanie scenariuszy już na półce ;)
OdpowiedzUsuńA ja (wstyd przyznać!) filmu nie widziałam aż do teraz! Muszę go koniecznie obejrzeć w najbliższym czasie :D
UsuńTo kupuje w ciemno! Uwielbiam wszystko co jest powiązane z Harrym Potterem😁 muszę kupić obie części tych scenariuszów. Zastanawiam sie dlaczego jeszcze tego nie mam. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie filmy widziałam 😁 kilkakrotnie 😂🙈
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam Pottera i wszystko co z nim związane, ale mam wrażenie, że ostatnio Rowling i wydawcy idą raczej na ilość niż na jakość :(
UsuńFilm mi się bardzo podobał, więc i po książkę bez problemu sięgnę. Choć nie lubię czytać scenariuszy, to może coś dopowiedzą o świecie wykreowanym przez autorkę.
OdpowiedzUsuńNiestety w tym przypadku raczej nie. Porównywałam scenariusz pierwszej części z filmem i w tym drugim było praktycznie słowo w słowo to samo, nic ponad to, co widzieliśmy na ekranie.
UsuńMimo tego, że uwielbiam serię o Harrym Potterze, to nie obejrzałam ani pierwszej, ani drugiej części "Fantastycznych zwierząt". Aż wstyd i hańba! Scenariusza jednak raczej nie przeczytam, jakoś do mnie nie trafiają tego typu zabiegi, które określam mianem "hajs się musi na koncie zgadzać".
OdpowiedzUsuńOstatnio ze smutkiem zauważyłam, że w tę właśnie stronę zaczęło zmierzać uniwersum HP. A szkoda. Gdyby wydawać mniej, ale lepszych rzeczy, fani tylko by zyskali. Rowling pewnie też.
UsuńHmm... Jestem jedną z nielicznych osób, które nie szalały na punkcie Harry'ego Pottera, czytając książki z prędkością światła i zajmując najlepsze miejsca w dniu premier ekranizacji. Nie zmieniło się to nawet, kiedy światło dzienne ujrzały kolejne historie z tego uniwersum. Fantastyczne zwierzęta... może w jakiś sposób mnie interesują, ale jakoś nigdy się nie złożyło, bym nadrobiła je w wersji papierowej czy ekranowej.
OdpowiedzUsuńA co do formy scenariusza, to ten pomysł wydaje mi się strzałem w kolano. Może omawiane na lekcjach języka polskiego dramaty są zaprezentowane właśnie w taki sposób, ale trzeba zauważyć, że wielu uczniów narzeka na tę właśnie formę. No i przede wszystkim ta forma odbiera wiele możliwości przedstawienia wykreowanego świata, także no... Autorka wiele na tym traci, chociaż... czy ona w ogóle się tym przejmuje?
Skoro Harry Potter nie jest twoją bajką, to nie dziwię się, że z Fantastycznymi Zwierzętami ci nie po drodze. Ale jeśli weźmie cię ochota zobacz chociaż film. Można się przy nim naprawdę dobrze bawić, nawet nie będąc wybitnym fanem uniwersum :)
UsuńTak jak mówisz (i tak jak wspomniałam w recenzji) forma scenariusza pozbawia czytelnika mnóstwa rzeczy. Na miejscu Rowling wolałabym wydać tę historię w normalnej formie. Ale skoro to dobrze się sprzedaje, to może nie chce jej się wysilać.
O mamuniu, ta książka tak cudownie wygląda! Aż mam ochotę nabyć swój własny egzemplarz- tyle że HP mam dopiero w planach, więc wszystko w swoim czasie. Czuję, że zakocham się w tym uniwersum.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, mnie pochłonęło bez reszty! A wydanie jest rzeczywiście przepiękne <3
UsuńTwoje zdjęcia są naprawdę zachwycające! Jestem absolutną fanką HP, ale nigdy nie czytałam żadnej książki około tej serii i nie zamierzam tego robić, bo jakoś mnie do nich nie ciągnie. Pamiętam, jak całkiem niedawno był wyczerpany nakład "dodatków" i osiągały one horrendalne ceny, ale zarówno wtedy, jak i teraz nie byłam nimi zainteresowana.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło to czytać, dziękuję! <3
UsuńMoże dobrze robisz. Nie zepsujesz sobie zdania o uniwersum. Bo wydaje mi się, że do tego to wszystko zaczyna dążyć. Pojawia się coraz więcej dodatków, a każdy jeden słabszy od poprzedniego...