wtorek, 8 sierpnia 2017

"Początek wszystkiego" - Robyn Schneider





Książki zazwyczaj mają to do siebie, że dają nam powody do radości. Cieszymy się, mogąc przeczytać jakąś ciekawą historię, poznać interesujących bohaterów, wciągnąć się w fabułę i spędzić kilka godzin w miłym, książkowym towarzystwie. "Początek wszystkiego" wygrałam niedawno w konkursie organizowanym przez wydawnictwo i muszę przyznać, że po przeczytaniu tej książki również miałam powody do radości. Aż dwa. Pierwszy: nie musiałam wydawać na nią własnych pieniędzy, bo gdybym to zrobiła, byłabym bardzo, bardzo zła. Drugi: "Początek wszystkiego" ma troszkę ponad trzysta stron i całe szczęście, że nie więcej!







O KSIĄŻCE

"Początek wszystkiego" - Robyn Schneider
Tytuł oryginalny: The Beginning Of Everything
Wydawnictwo: Moondrive
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 318
Cena okładkowa: 36,90 zł








FABUŁA

Ezra Faulkner był niezwykle popularnym i lubianym chłopakiem. Dziewczyny za nim szalały, nauczyciele traktowali go z sympatią, a koledzy z jego drużyny tenisa mogli tylko pozazdrościć mu umiejętności. Niestety, z punktu widzenia Ezry wszystko skończyło się w dniu wypadku samochodowego. Odniesione obrażenia na zawsze zakończyły jego sportową karierę. W chwili, gdy chłopak uznał, że wszystko już stracone, w szkole pojawiła się nowa dziewczyna, Cassidy Thorpe, która nieco zmieniła jego sposób patrzenia na świat.

Ciężko mi powiedzieć coś więcej o fabule tej książki, bo generalnie niewiele się tam dzieje. Gdybym przed czytaniem nastawiła się na coś w stylu "kilka tygodni z życia przeciętnego nastolatka" - okej, wtedy byłabym zadowolona. Bo tak naprawdę większość książki stanowiło właśnie to, zwyczajne wydarzenia z życia grupki przyjaciół. Dopiero pod koniec zaczyna się rozwijać wątek, który można by nazwać głównym, ale mówiąc szczerze: gdy tylko autorka poruszyła ten temat, od razu można było się domyślić, co się stało i jak to się skończy.

Niezwykle irytował mnie fakt, że wiele rzeczy wydawało mi się nie mieć sensu. Na przykład (przepraszam za mały spojler, ale nie ma on większego związku w fabułą, więc bez obaw) po co Cassidy wymyśliła całą tę szopkę z zamianą na debacie? Co im to dało przepraszam bardzo? Jak sama wytłumaczyła, nie byli wywoływani nazwiskami lecz numerkami, więc jaki był w tym sens? Może bardziej wnikliwy czytelnik raczy mi to wytłumaczyć, bo mi chyba umknął cel tego przedsięwzięcia. Niestety, to nie jedyna tego typu bezsensowna akcja w tej książce...






BOHATEROWIE

Jeśli chodzi o bohaterów raczej nie mam się do czego przyczepić, chociaż szału nie ma. Ezra został całkiem nieźle wykreowany, pewnie z powodu tego, że narracja była prowadzona z jego punktu widzenia i przez to można było poznać nieco lepiej jego przemyślenia i motywy. Generalnie chłopak dał się lubić, a główny bohater który nie irytuje to skarb. Cassidy również okazała się niezłą postacią, chociaż czasami tak mieszała, że momentami przestawałam ją tolerować. Reszta bohaterów, jak chociażby znajomi z paczki Ezry, została przedstawiona dosyć płytko. Każdy z nich miał jedną czy dwie charakterystyczne cechy i to tyle, żadnej głębi. Jednowymiarowość postaci (i to takich, które przewijają się przez większą część książki, a nie jakichś tam szóstoplanowych) to zdecydowanie nie jest coś, co tygryski lubią najbardziej.






STYL AUTORKI I WYDANIE

Robyn Schneider ma bardzo lekkie pióro, jej książka jest skierowana do młodzieży, a więc i język nie jest specjalnie wymagający. Niestety czasem miałam wrażenie, że autorka na siłę chce wprowadzić do dialogów ten "młodzieżowy" język i przez to wychodziły jej nie do końca zabawne żarty czy powiedzonka, ale oczywiście bohaterowie przez długi czas "nie mogli przestać się śmiać". Poza tym nie ma tragedii, książkę czyta się nawet dobrze, no i przede wszystkim szybko (uwierzcie, przy tej pozycji jest to zaletą).

Książka jest wydana bardzo ładnie, urocza okładka z pewnością przyciąga wzrok, ale niestety ładna oprawa graficzna to nie wszystko. Idealnie sprawdza się tutaj powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce".






OGÓLNIE

Mam nadzieję, że nie zapędziłam się zbytnio w tej krytyce, bo książka aż taka zła nie jest. Po prostu przez większą część jest o niczym, końcówka nie zaskakuje, a wątek miłosny absolutnie nie powala. Nie jest jakoś źle napisana, można sobie ją przeczytać bez bólu i cierpień... ale po co? Jest tyle lepszych młodzieżówek, przy których można spędzić czas. Tym razem, chyba po raz pierwszy w historii tego bloga, nie polecam.



MOJA OCENA

★★★★★   5/10 





P. 

 (very.little.book.nerd)




10 komentarzy:

  1. Myślę, że ta książka może mi się spodobać, choć nie mam co do tego pewności. Kiedyś po prostu przeczytam i sama się przekonam :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, to najlepszy sposób na przekonanie się, czy przypadnie ci do gustu ;)

      Usuń
  2. A mnie właśnie te kilka tygodni z życia przeciętnego nastolatka się podobały. Może akurat potrzebowałam takiej książki i idealnie się ona wpisała w moje oczekiwania. Nie wiem, ale Początek wszystkiego wspominam pozytywnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie mówię, że wszystkie tego typu książki są złe, bo (jak sama napisałaś) chyba każdy czasem potrzebuje takiej opowieści "o niczym" na rozluźnienie. Po prostu spodziewałam się po "Początku wszystkiego" czegoś innego i odrobinkę się zawiodłam, ale całe szczęście, że ty się nie rozczarowałaś ;)

      Usuń
  3. Gdy jakiś czas temu przeczytałam opis książki to pomyślałam, że to raczej nie dla mnie. I tylko mnie utwierdziłaś w moim przekonaniu :) "ale oczywiście bohaterowie przez długi czas "nie mogli przestać się śmiać" - hahaha

    https://come-book.blogspot.com/

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro sama od początku uznałaś, że nie jest ona dla ciebie, tym bardziej się za nią nie zabieraj, bo gwarantuję, że nie byłabyś zachwycona. Całe szczęście że pomogłam :D

      Usuń
  4. haha :D uwielbiam książki, które wywołują lekkie oburzenie i "wtf" :D tym bardziej mam ochotę ją przeczytać :) uwielbiam mieć własne zdanie :D

    zostaje na dłużej ! pozdrawiam kasiaxczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przeczytaj koniecznie, własne zdanie to podstawa :D
      Dziękuję, również zaobserwowałam twojego bloga i będę czekać na recenzję tej książki :)

      Usuń
  5. Urzekła mnie okładka i chyba nic poza tym mnie do niej nie ciągnie, więc raczej sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest naprawdę urzekająca, ale po za tym szału nie ma. Lepiej sobie podaruj ;)

      Usuń