środa, 1 sierpnia 2018

Hejt w sieci - miniwywiady i trochę o nowej książce Emily Griffin




Dziś post inny niż zwykle, bo nie jest to recenzja, tag, ani nic z tych rzeczy. Dziś chcę po prostu zwrócić waszą uwagę na niezwykle popularne zjawisko, jakim jest hejt w Internecie. Do tego postu w znacznej mierze zmotywowała mnie książka „Wszystko, czego pragnęliśmy” Emilly Griffin (jej recenzja pojawi się już niedługo, tam napiszę o niej więcej niż w dzisiejszym wpisie, gdzie tylko krótko się do niej odniosę). Tutaj, oprócz kilku moich luźnych przemyśleń na ten temat, znajdziecie też miniwywiady z osobami z bookstagrama, które hejt dotknął osobiście, lub które mają w tym temacie coś ciekawego do powiedzenia i wyraziły chęć, by się tym ze mną podzielić.



KRÓTKO O KSIĄŻCE EMILY GRIFFIN

Skoro to dzięki tej książce powstaje ten wpis, chcę wam lekko przybliżyć jej fabułę. A na tej stronie - KLIK - możecie znaleźć między innymi fragment książki, gorąco zachęcam was do zapoznania się z nim, bo jest to naprawdę świetna, dająca do myślenia pozycja.

Opowiada ona o losach dwóch rodzin – Browningowie należą do elity, żyją w luksusie i sprawiają wrażenie idealnego małżeństwa. Ich syn Finch właśnie dostał się na wymarzoną uczelnię, więc Nina i Kirk są z niego niesamowicie dumni. Z kolei Tom to ubogi stolarz, który stara się samotnie wychować córkę Lylę najlepiej, jak tylko się da i uchronić ją przed stylem życia, jaki prowadziła jej matka.

Pewnej nocy Finch i Lyla spotykają się na imprezie, na której dochodzi do skandalu z ich udziałem. Prawdopodobnie to właśnie Finch jest autorem zdjęcia przedstawiającego półnagą dziewczynę, w dodatku opatrzonego rasistowskim podpisem, nawiązującym do tego, że Lyla jest w połowie latynoską. Zdjęcie błyskawicznie trafia do sieci, roznosząc się nie tylko wśród młodzieży, ale też wśród dorosłych.

Przede wszystkim z tej książki bije jasne przesłanie: media społecznościowe służą nam nie tylko do celów rozrywkowych, ale mogą tez poważnie zaszkodzić komuś w życiu, więc trzeba się z nimi obchodzić rozsądnie.






A TERAZ MOJE PRZEMYŚLENIA NA JEJ TEMAT (SPOJLERY - TEGO NIE CZYTAJ, JEŚLI PLANUJESZ SIĘGNĄĆ PO TĘ KSIĄŻKĘ)

Warto zauważyć, że skupiam się dziś głównie na hejcie w sieci i mediach społecznościowych, ale w tej książce jest poruszanych wiele innych tematów, chociażby o wpływie pieniądza na człowieka czy wykorzystywaniu seksualnym młodych dziewczyn.

Najbardziej załamała mnie postawa ojca Fincha i to już na samym początku książki. Gdy dowiedział się o zdjęciu, które zrobił jego syn, nie zwrócił uwagi na krzywdę, jaka z tego powodu stała się Lyli. Był zły tylko dlatego, że jego syn naraził przez to swoją przyszłość i reputację. Najgorsze jest w tym to, że owszem, jest to tylko książka, ale ludzie rzeczywiście potrafią być tak paskudni i egoistyczni. Finch był wychowany w warunkach, gdzie wszystko uchodziło mu płazem, bo w każdej sytuacji ojciec wyciągał plik banknotów z portfela, załatwiając tym sprawę. Rozpieszczony, myślący tylko o sobie dzieciak, do którego dopiero po wielu, wielu latach dotarło, że skrzywdził inną osobę.

Co jest jeszcze gorsze? To, że mu się upiekło. Mimo, że na jego telefonie znaleziono nie tylko to jedno zdjęcie, ale całe mnóstwo. Znacznie gorszych, wulgarnych, nie tylko z Lylą, ale też z innymi dziewczynami. Cała sprawa została zamieciona pod dywan. Idealny przykład tego, jak społeczeństwo, ignorując takie zachowanie, świadomie bądź nie, pozwala na nie.

W książce autorka pokazała też różne reakcje osób pokrzywdzonych  na takie sytuacje. Zaraz po tym, jak zdjęcie dostało się do Internetu, Lyla nie wydawała się tym szczególnie przejęta i nie chciała, by Finch poniósł konsekwencje. Jako silna dziewczyna, postanowiła zmierzyć się z nadchodzącym skandalem. Ale wystarczy spojrzeć na jej koleżankę, Polly, która usiłowała popełnić samobójstwo przez czyjąś głupotę. Takich sytuacji w realnym życiu jest naprawdę sporo, to nie są tylko akcje widoczne w książkach czy filmach. Wystarczy o tym pomyśleć, zanim zrobi się komuś jakiś głupi, internetowy „żart”.

Jasne, sytuacja z książki Emily Griffin jest wyjątkowo brutalna i częściej spotykamy się z „łagodniejszymi” przypadkami, na przykład obelgami czy niemiłymi anonimowymi wiadomościami. Ale one też mogą mieć różne skutki, o czym zawsze należy pamiętać.






CZY MNIE TO KIEDYŚ SPOTKAŁO?

Można powiedzieć, że jestem szczęściarą, bo od bardzo dawna nie zostałam ofiarą żadnego internetowego hejtu. Spotkało mnie to jednak w dzieciństwie. Pamiętacie portal ask.fm? Jest to strona, na której inni, anonimowo bądź nie, zadają nam pytania, a my publikujemy nasze odpowiedzi na nie. Jak wszystkie moje koleżanki, założyłam sobie tam konto. Już po kilku dniach zaczęłam dostawać niemiłe wiadomości obrażające mój wygląd czy charakter. Teraz pewnie bym się tym nie przejęła, ale jako trzynastoletnia dziewczynka wzięłam to do siebie. Najgorsze było to, że z wiadomości było można wywnioskować, że napisała je jakaś moja koleżanka ze szkoły, ale nie dało się wywnioskować która. Przez jakiś czas chodziłam przejęta po korytarzach i nie wiedziałam, komu aż tak bardzo nie odpowiadam, kogo powinnam unikać i kto rzuca mi fałszywe uśmiechy, a tak naprawdę obgaduje za plecami w paskudny sposób. Stałam się zamknięta w sobie i straciłam ochotę na spotkania z koleżankami, bo nie miałam pojęcia, której mogę zaufać.

To prawda, że dzieci potrafią być znacznie paskudniejsze od dorosłych. Teraz pewnie nikt z moich znajomych nie zawracałby sobie głowy wypisywaniem niemiłych słów w sieci. Prawda jest też taka, że raczej nie działam w miejscach, gdzie możliwe jest wysyłanie anonimowych wiadomości. Na instagramie czy facebooku takiej opcji nie ma, a raczej nikt nie jest na tyle odważny, żeby hejtować kogoś bez opcji „wyślij anonimowo”. Dlatego przemyślałam to sobie i uznałam, że nie ma żadnego sensu przejmować się opiniami ludzi, którzy nie potrafią stanąć z nami oko w oko i powiedzieć nam wprost, co im leży na sercu.






MINIWYWIADY

Przygotowując ten post, postanowiłam napisać do kilku osób, znanych wam na pewno z książkowej części instagrama. O części z nich wiem, że niedawno spotkała ich niemiła sytuacja z hejterami w roli głównej (chociażby Justynę, której wypowiedź pojawi się jako pierwsza). Inni po prostu mają ciekawe spojrzenie na świat, więc ich punkt widzenia również chciałam poznać.
Każdego poprosiłam o krótką wypowiedź na temat hejtu. Co o nim myślisz? Czy spotkała cię kiedyś taka sytuacja? Jak myślisz, jak najlepiej poradzić sobie z hejtem i jak to zrobić, by się nim nie przejmować? Oto odpowiedzi:


Justyna z ŁapChwile:


Hejt w internecie uważam za rzecz po części naturalną, jednocześnie bardzo smutną. Był, jest i będzie i niestety dotyka również osoby na niego nieprzygotowane. Jeśli mam być szczera, cieszyłam się z mojego pierwszego hejtu. Może to brzmi dziwne, ale zawsze powtarzano mi, że jeśli ktoś dostaje hejt, znaczy, że coś osiągnął, ponieważ jest to coś zwykle gnane zazdrością. Byłam na niego gotowa od pierwszej subskrypcji, od pierwszego widza. 

Mimo wszystko paradoksalnie zupełnie nie wzięłam pod uwagę hejtu z podtekstami erotycznymi. Mam 15 lat i w wieku, w którym po raz pierwszy założyłam media (byłam tak z 2 lata młodsza), w życiu nie wpadłabym na to, że zostanę dotknięta właśnie z tej perspektywy. Nic się o nim nie mówi, a przynajmniej mnie dotknął najbardziej. Zostałam nazwana „pierdoloną dziwką do wyruchania”... wielokrotnie, ale realnie okazało się, ze ukrywanie tego było najgorszym wyjściem. Dostałam tak ogromną fale wsparcia od moich widzów, tak wiele zrozumienia, że właściwie to oni nauczyli mnie z tym walczyć. 

Ktoś napisał mi, że jeśli coś ukradłam i ktoś mnie zawsze złodziejem, to mnie to prawo zaboleć przez wyrzuty sumienia. Tak samo, jeśli zostałam nazwana dziwką, powinno mnie to boleć tylko, jeśli obelga była trafiona. A nie była. Takim myśleniem poradziłam sobie z tym wszystkim i uwarunkowałam swoją samoocenę. Zawsze starałam się żyć w zgodzie ze sobą, a to był tylko krótki epizod kiedy zwątpiłam. Każdemu się zdarza i wydaje mi się, że podstawą walki z hejtem jest umiejętność własnego myślenia. I umiejętność ekspresji swojego zdania ponad zdanie innych. Bo nawet jeśli 1000 osób nazwałoby mnie dziwką, JA wiem, że nią nie jestem.
I to powinno mi wystarczyć. 


(Zapraszam szczególnie na instagram Justyny – lapchwile_ gdzie możecie zobaczyć jej cudne cosplaye, oraz na jej kanał na YouTube: ŁapChwile)




Paulina, znana też jako Malina:

Hej. 
Chciałam powiedzieć, że niestety jest coraz więcej Hejtu w Internecie i cóż.. myślę, że pomimo, iż jeszcze z takim w stosunku do mojej osoby się nie spotkałam, może to kiedyś nastąpić. 

Myślę, że nieważne jak bardzo miła, wyrozumiała, tolerancyjna jest osoba i tak może być narażona na hejt. Dlaczego? Otóż ludzie są zwyczajnie zazdrośni. To jest jedyny sposób, w jaki mogą się dowartościować, a przy okazji zrobić komuś przykrość. Niestety, boimy się wtedy wyrażać nasze poglądy, bo nieraz mogą wywołać falę hejtu... zwłaszcza, jeśli skrytykujesz coś, co jest na topie i trafia do większej liczby osób. Łatwo jest powiedzieć, żeby nie brać do siebie tego, co ktoś napisze... jednak każdego w jakimś stopniu to dotyka. Wydaje mi się, że z czasem można nauczyć się po prostu olewać hejt skierowany w naszą stronę. Wchodzenie w rozmowy z takimi osobami nie ma najmniejszego sensu. Niepotrzebnie się nakręcimy, a druga osoba będzie miała jeszcze większą frajdę z tego, że nas to zabolało. 
Takie są moje odczucia 
Pozdrawiam, 
Malina :)


(Instagram Maliny, na którym szczególnie uwielbiam jej gadane instastory: malina_reads)




Kuba, nasz instagramowy poeta:

Wyrażając swoją opinię w internecie, czy nawet wyrażając siebie, musimy liczyć się z tym, że nasze idee nie będą miały zwolenników wszędzie. Często w takich sytuacjach natykamy się na przytyki z różnych stron - w komentarzach, w anonimowych wiadomościach, czy wiadomościach prywatnych. Nic mnie tak nie bawi jak bezpodstawna nienawiść - i taką właśnie przejawiają hejterzy. Nienawiść, która nie ma źródła - bo należy odróżniać hejt od krytyki, a różni się on od niej tym, że uderza w nas personalnie - nie kwestionuje naszego poglądu, a najzwyczajniej w świecie obraża nas samych. Myślę, ze sam nie spotkałem się z takim - a raczej nie z czymś bardzo intensywnym, co w moim mniemaniu hejtem można nazwać, ale myślę, że najlepszym na niego lekarstwem jest zauważenie pewnej rzeczy - a mianowicie tego, że nie żyje się wirtualnie. Trzeba spojrzeć na druga stronę lustra, czyli na nasze życie realne, które pozbawione jest bezpodstawnych obelg i oskarżeń (bo kto w XXI wieku odważyłby obrazić się nas w cztery oczy?). Słowa wirtualne nie powinny nas mocno dotykać, zwłaszcza, że mogą być po prostu kierowane z nudów i braku laku. Myślę, że będąc ofiarą hejtu należy zwrócić się do swoich przyjaciół, znajomych, osób najbliższych i spędzić z nimi chwilę czy dwie. To według mnie najlepsze lekarstwo.

(Główne konto Kuby możecie znaleźć tutaj: poeta_introwertyk)




Karolina, czyli przemiła come.book:

Hejt w sieci (tak jak w rzeczywistości) jest czymś paskudnym. Świadczy źle o hejterze, który musi leczyć swoje kompleksy kosztem innych i pokazuje jego brak odwagi (hejt jest najczęściej anonimowy), a nie o osobie, która jest hejtowana. Na takie hejterstwo jestem bardzo wyczulona i zawsze zwracam na to uwagę- tak jak było w przypadku profilu @bookstagram4fun, który bezczelnie wyszydzał cudze zdjęcia. Nie wolno być wobec tego obojętnym, nawet jeśli to odbije się na nas, ktoś nas obrazi -karma  wraca i mocno w to wierzę. Nigdy nie wiemy, czy osoba, której sprawimy przykrość, ma silną psychikę, poradzi sobie z tym, co jej napisaliśmy. Może to doprowadzić do strasznych konsekwencji, osoba taka straci pewność siebie, będzie się źle czuć, w skrajnych sytuacjach może to doprowadzić do samobójstwa. Zanim kogoś skrytykujemy, zastanówmy się "co nam to da", czy będzie to uzasadniona, konstruktywna krytyka (tutaj musimy  pomyśleć też o tym, czy nasze zdanie kogoś interesuje, czy o nie prosił) czy bezzasadne oskarżenie w tonie  "wiem lepiej i masz robić tak jak ja uważam". Bądźmy dla siebie nawzajem mili i życzliwi, nigdy nie wiemy, z czym boryka  się osoba "po drugiej stronie ekranu".

(Tutaj oczywiście jej instagram: come.book i blog: come book, ale raczej nie ma możliwości, żeby ktoś go nie znał!)




PODSUMOWANIE

Prawda jest taka, że hejt to temat rzeka, ale nie ma sensu robić tutaj artykułu na dwadzieścia stron. W końcu komu by się chciało to czytać? Mam tylko nadzieję, że ten post ma sens i że trochę skłoni niektórych do myślenia.

Jeśli jakiś hejter wziął cię ostatnio na celownik: nie przejmuj się, bo prawdopodobnie w jego słowach nie ma ani grama sensu. Pomyśl, czy ktoś, jakaś bliska osoba, byłaby w stanie powiedzieć ci w twarz to, co ten ktoś ci napisał. Jeśli nie, tym bardziej wiesz, że to kompletne bzdury! Warto polegać na opinii najbliższych, ich ewentualnej konstruktywnej krytyce, a nie tracić nerwy na anonimowych hejterów, którzy nie mają w życiu nic lepszego do roboty :)

A jeśli jesteś takim właśnie hejterem, który świetnie się bawi, gdy anonimowo obraża innych – daj sobie spokój. Nie tylko ze względu na krzywdę tej osoby (bo nigdy nie wiesz, czy przejmie się twoją opinią, a jeśli tak, to jak bardzo i co w związku z tym postanowi zrobić – nie mówię tu zaraz o robieniu sobie krzywdy, ale na przykład o rezygnacji z marzeń czy utracie wiary we własne możliwości). Pamiętaj, że w Internecie nikt nie jest prawdziwie anonimowy i jeśli komuś się zachce, to zawsze jakoś da radę cię wytropić ;)

Na koniec zachęcę was jeszcze do sięgnięcia po „Wszystko, czego pragnęliśmy”. Jest to naprawdę niezwykła książka i warto się z nią zapoznać. Jeśli znacie jakieś inne książki, które poruszają temat hejtu w sieci, dajcie znać w komentarzach. Jeśli chcecie, możecie też podzielić się tam swoją historią z hejterami w roli głównej!


P.

(very.little.book.nerd)




30 komentarzy:

  1. Książka świetna i poruszająca aktualny problem, który niestety narasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Dlatego warto o nim mówić, jeśli chociaż jedna osoba dzięki temu zmieni swoje nastawienie, to już będzie sukces :)

      Usuń
  2. Problem rośnie i będzie rósł. Nawet jak nie czujemy się anonimowi w sieci, to czujemy się bezkarni. To przerażające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Dlatego warto zrobić coś, żeby to poczucie bezkarności zniknęło...

      Usuń
  3. To ważny temat, wart nagłaśniania i komentowania, aby uświadamiać, szczególnie młodym ludziom, niebezpieczeństwa płynące z sieci, groźne bo anonimowe. A po książkę sięgnę na pewno :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak! A książkę bardzo polecam, jest warta uwagi :)

      Usuń
  4. Uwielbiam te autorkę. Co do hejtu to jest on niestety wszechobecny i według mnie trzeba nagłaśniać problem. Ostatnimi czasy spotkałam się z informacją że hejterka kupowała profil z 20tyś followersów żeby kogoś obrazić. To chore. Jeśli nie podoba nam się treści zamieszczane czy to na blogach czy instagramie powinniśmy po prostu przestać obserwować takie osoby a nie wbijać im szpilkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, o tym trzeba mówić głośno. A takie zachowania... po co to? Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, w jakim celu ludzie robią takie coś. Trzeba się bardzo nudzić w życiu i nie mieć żadnego szacunku dla innych.

      Usuń
  5. Świetna recenzja i bardzo drobiazgowa analiza temat. Mini wywiady - super pomysł ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, takie komentarze dodają skrzydeł! <3

      Usuń
  6. Kojarzyłam okładkę, a nie miałam pojęcia na jaki temat ona jest! A jest bliska praktycznie kazdemu, kto z internetu korzysta:) chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam, porusza ważne tematy i jest niesamowicie wciągająca :)

      Usuń
  7. Prawdą jest, że nigdy nie uchronimy się od nienawiść i zwykłego hejtu, bo istnieją ludzie i ludziska, ale nadal jest to rzecz przykra, z którą powinniśmy walczyć i za żadne skarby nie akceptować. Super, że udało Ci się zasięgnąć również opinii innych ludzi na ten temat.

    Pozdrawiam,
    Gaba bookish-shark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! I dziękuję, starałam się wybrać ciekawe osoby, które wniosą do tego wpisu coś interesującego :)

      Usuń
  8. Tytuł sobie zapiszę, ale może pod kątem zrozumienia obecnych nastolatek, z którymi będę miała niebawem do czynienia - i to poważnie... może coś mi to pomoże :D bardzo podobają mi się twoje przemyślenia jak i te mini wywiady!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah kto wie, możliwe! Na pewno da ci do myślenia w kwestii korzystania przez dzieciaki z portali społecznościowych. Dziękuję bardzo! <3

      Usuń
  9. Smuci mnie drugi akapit podsumowania, a najbardziej kilka pierwszych słów :DDDDDDDDD Chyba czas na spotkanie z Emilką twarzą w twarz!
    Pozdrawiam, Girl in books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, ty jesteś wyjątkowa, nie zaliczasz się do tej kategorii :D

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Ja czytałam tylko tę pozycję, ale na pewno sięgnę jeszcze po inne :)

      Usuń
  11. nic nie czytałam tej autorki, chyba pora to zmienić. Świetny pomysł na wywiad!

    OdpowiedzUsuń
  12. Tyle już razy widziałam książki tej autorki i jakoś nigdy po żadną nie sięgnęłam :/

    Pozdrawiam Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie może pora to zmienić! Ja jeszcze innych nie czytałam, ale słyszałam, że również są bardzo dobre :)

      Usuń
  13. Kiedy miałam kilkanaście lat nie było nawet komórek i w sumie ciesze się, że młodość przeszła mi bez takokropnych rzeczy jakie mogą dziać się teraz. Wtedy nawet jeśli ktoś został wyśmiany działo się to na małą skalę, teraz cały swiat może dowiedzieć się w przeciągu kilku chwil o każdej porażce czy po prostu tym, że ktoś się na ciebie uwziął... Ciężkie czasy, niby technologia ma nam ułatwiać zycie, a czasem mam wrażenie, że jest odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Technologia to coś genialnego, ale trzeba się z nią obchodzić z rozumem. Niestety, tak było i będzie, że znajdą się osoby czerpiące radość z krzywdzenia innych, a im więcej będą miały możliwości, tym bardziej będą z nich korzystać...

      Usuń
  14. Mnie hejt w internecie jeszcze nie spotkał ale wiadomo... Jeszcze. A książkę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiadomo. Życzę ci, żeby ominął cię szerokim łukiem :D

      Usuń
  15. Mam wrażenie, że tylko mnie ta książka nie interesuje.
    Nie tym razem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy musi lubić tego typu książki, to normalne :)

      Usuń