sobota, 22 sierpnia 2020

"Nie ufam już nikomu" – Klaudia Muniak



Po kilku książkach z gatunku fantastyki przyszedł w końcu czas na thriller. Po „Nie ufam już nikomu” nie spodziewałam się czegoś wybitnego, bo w pamięci wciąż miałam „Psychopatę”, który odrobinę mnie rozczarował. Tutaj było zdecydowanie lepiej, ale to wciąż nie było coś, co bezwarunkowo mnie zachwyciło…








O KSIĄŻCE

„Nie ufam już nikomu” – Klaudia Muniak
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 29.07.2020
Ilość stron: 304
Cena okładkowa: 39,90 zł







Iga, świeżo upieczona mama, od lat cierpi na silne zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Po porodzie decyduje się na nowoczesną terapię. Chip wszczepiony w jej ramię, sterowany przez aplikację w telefonie jest dopiero po fazie testów. Mimo to Iga bez wahania podejmuje leczenie. Krótko po wznowieniu terapii zaczynają dziać się rzeczy, których kobieta nie rozumie: stale pogarszające się samopoczucie psychiczne, do którego dochodzą niepokojące przywidzenia i bardzo realistyczne halucynacje, a z biegiem czasu zaniki pamięci. Gdy na ciele synka Iga zauważa sińce, wie, że dzieje się coś złego. Co jest prawdą, a co tylko wytworem jej wyobraźni? Kto jest odpowiedzialny za obrażenia dziecka? Ona sama, apodyktyczna matka, kochający mąż czy oddana przyjaciółka?

            Strasznie chciałabym opowiedzieć wam o tym, jak bardzo zachwyciła mnie ta książka… ale niestety nie mogę. Zacznę jednak od pozytywów: końcówka zwaliła mnie z nóg! Mnóstwo akcji, mnóstwo emocji, ciekawie poprowadzona intryga i wodzenie czytelnika za nos. Nawet nie wiecie, jak dobrze mi się to czytało i jak bardzo wciągnęłam się w tę historię. Ale…






            No właśnie, ale. Książka ma troszkę ponad trzysta stron, a ciekawie zaczęło się robić dopiero około dwusetnej. Przez pierwsze dwieście nie działo się tak naprawdę nic. Iga zastanawiała się, skąd wzięło się jej dziwne samopoczucie, kto jest odpowiedzialny za siniaki na ciele jej malutkiego synka, kłóciła się z domownikami… i to wszystko. Nie jestem nawet w stanie sensownie streścić wam, co działo się przez te dwieście stron, bo tak naprawdę nic godnego uwagi nie zapadło mi w pamięć.

            Podobnie niestety sytuacja wyglądała w przypadku „Psychopaty”, pierwszej książki tej autorki, którą miałam okazję czytać. Tam również dopiero końcówka wbiła mnie w fotel, a całą resztę czytałam bez większych emocji. W obu tych książkach nie było żadnych absurdów, nie wiało nudą, więc nie mogę stwierdzić, że były one złe. Po prostu w końcówkach Klaudia Muniak udowodniła, że potrafi dobrze pisać, że ma genialne pomysły i dużą wiedzę medyczną, którą potrafi przekazać w ciekawy sposób. Dlaczego więc nie czuć tego już od pierwszych stron jej książek?

            Mimo wszystko bardzo spodobało mi się przesłanie płynące z tej historii. Autorka wspomina o tym, że rozwój technologiczny jest czymś wspaniałym, ale również śmiertelnie niebezpiecznym. I jest to niestety coś, o czym często zapominamy, wpadając w sidła kolejnych elektronicznych udogodnień.

            Cóż więcej mogę dodać. Myślę, że mogę wam polecić tę książkę, bo pod koniec naprawdę fajnie się ona rozkręca, a początek nie jest taki zły, by nie dało się przez niego przebrnąć. Po prostu czegoś mi w nim zabrakło i sama nie jestem pewna czego. Niby wszystko było okej: fabuła spójna i zaskakująca, bohaterowie ciekawi, styl autorki przyjemny… Może po prostu wolę, gdy cała książka jest pełna akcji, a tutaj duża jej część zdominowana została przez rozmyślania Igi na temat jej stanu zdrowia.



MOJA OCENA

★★★★★★✩✩✩✩    6/10
P.
 (very.little.book.nerd)

20 komentarzy:

  1. Szkoda, że akcja tej książki rozkręca się dopiero około dwusetnej strony. Ciekawy temat, wykonanie ... takie sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Chociaż nie wiem, skąd to wynika, bo autorka naprawdę potrafi pisać :(

      Usuń
  2. Widzę, że warto chwycić po książkę, jednak mieć na uwadze pewne zastrzeżenia. Jak pojawi się okazja, to chętnie się z nią spotkam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To druga recenzja książki "Nie ufam już nikomu", którą dzisiaj czytam. U Ciebie jednak jest mniej pozytywna. Ogólnie tematyka mocno mnie pociąga, bo depresja poporodowa jest tematem rzadko branym na pierwsze strony, niemniej trochę boję się tych braków, o których wspomniałaś. No, nie wiem, zobaczę jeszcze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tematyka jest naprawdę ciekawa. Jeśli nie przeszkadza ci, że przez większość książki akcja jest dość spokojna, a fabuła skupia się głównie wokół uczuć bohaterki, to książka powinna ci się spodobać :)

      Usuń
  4. Mnie ta książka naprawdę się podobała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Często tak bywa w thrillerach, że akcja rozkręca się później. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale jednak 2/3 książki to nieco za dużo na taki "wstęp" :(

      Usuń
  6. Mam tę książkę na liście powieści, które chce przeczytać. Sama nie lubię, kiedy przez pewną część książki nic się nie dzieje, ponieważ to może zniechęcić do dalszej lektury. Jestem jednak ciekawa tej książki bo fabułą jest intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła naprawdę jest dobra, więc nie zniechęcaj się. Może spodoba ci się bardziej niż mi :)

      Usuń
  7. Będę miałam na uwadze fakt, że ta książka późno się rozkręca.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że te pierwsze 200 stron wykończyłoby mnie, więc itak bym jej nie skończyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było tak źle, bym miała ochotę na porzucenie jej, co to, to nie! Ale akcja mogłaby przyspieszyć te sto stron wcześniej :(

      Usuń
  9. Cóż, niedawno przeczytałam pozytywną opinię na temat tej książki i jestem zaskoczona. Nie ma co, ostudziłaś moje zapały, bo coś czuję, że bym marudziła na to, że akcja rozkręca się dopiero około dwusetnej strony. No cóż, teraz się zastanowię, czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto czasem zwrócić w recenzji uwagę na takie rzeczy. Sama też lubię, gdy inni to robią :)

      Usuń