poniedziałek, 29 lipca 2019

Najgorsze książki, jakie czytałam!



Ten post w pierwszej wersji miał być książkowym tagiem. Znalazłam pytania, potem zaczęłam przeglądać moje książki i wybrałam te, które kojarzą mi się najgorzej, ale potem uświadomiłam sobie, że ciężko mi dopasować te tytuły do kategorii wyszczególnionych w tagu. Uznałam więc, że nie będę ograniczać się pytaniami i po prostu krótko opowiem wam o książkach, które zrobiły na mnie najgorsze wrażenie i których przeczytania zdarza mi się szczerze żałować. Proszę tylko o to, żeby nikt nie poczuł się obrażony, jeśli wymienię jego ulubioną książkę! Przypominam, że każdy ma inny gust i to, co mi się podoba, może nie przypaść do gustu wam (i odwrotnie).







„Balony” – M. Sajnog

Książka utrzymana w postapokaliptycznych klimatach, w której pomysł na fabułę był kiepski, a warsztat autorki jeszcze gorszy. Bohaterowie, fabuła, klimat – wszystko wydawało mi się płytkie i totalnie niedopracowane, banał goni banał, a o czymś takim jak logika autorka chyba nigdy nie słyszała. W dodatku w książce nie ma żadnego punktu kulminacyjnego, a akcja nagle po prostu się urywa. Jak dla mnie ta książka to bardzo nieśmieszny żart.





„Denar dla szczurołapa” – Aleksander R. Michalak

Thriller, w którym ewidentnie zabrakło thrillera. W dodatku trudno stwierdzić, czy elementy fantastyczne w tej książce występują, czy może jednak nie, a samej akcji jest tyle, co kot napłakał. Za to mnóstwo w niej opisów (dosłownie wszystkiego, od architektury, po religię), spotkań z mniej lub bardziej ciekawymi ludźmi oraz siedzenia w bibliotece. Niektóre elementy naprawdę się autorowi udały, ale większość tej książki przemęczyłam pomiędzy jednym a drugim ziewnięciem.




„Gliny z innej gliny” – Marcin Wroński

Książka, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że kryminały retro zdecydowanie nie są dla mnie. W dodatku jedna z nielicznych książek, których nie doczytałam do końca. Forma opowiadań nie przypadła mi do gustu, tak jak zbyt duża ilość bohaterów oraz stylizowany na retro język, którego chwilami totalnie nie rozumiałam. Męczyłam się przy tej książce i nudziłam niemiłosiernie, więc postanowiłam raz na zawsze pożegnać się z tym gatunkiem.









„Gordian. Grzech” – Melissa Darwood

Schematyczną fabułę erotyka, w którym niewiarygodnie przystojny facet, spędzający czas na zaciąganiu do łóżka przypadkowych kobiet, postanawia zmienić się pod wpływem jednej dziewczyny (żeby było śmieszniej - jego przybranej siostry), autorka chciała nieco przełamać, dodając wątek opętania. Niestety, wątek ten jest tak wielką pomyłką, że wolę sobie o nim nawet nie przypominać. Już wolałabym, żeby nie wychodzili z tego łóżka, niż żebym musiała męczyć się z tym nieszczęsnym i nie wnoszącym nic ciekawego pomysłem.










„Hashtag” – Remigiusz Mróz

Książka zapowiadająca się ciekawie, jednak zbyt rozwleczona i ze zbyt dużą ilością wstawek dotyczących ekonomii, finansów oraz psychologii. W dodatku autor tak bardzo przekombinował końcówkę, że po skończeniu tej książki z frustracji miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. Poza tym główna bohaterka miała tak zniszczoną psychikę (dosłownie), że czytając rozdziały z jej punktu widzenia, sama miałam wrażenie, że wariuję.









„Jak upolować pisarza” – Sally Franson

Jesteście ciekawi, jak to jest czytać książkę o niczym? Śmiało, sięgnijcie po ten tytuł! Jest to historia opisujące życie codzienne kobiety, która pracuje w branży związanej z marketingiem. Nie ma to wiele wspólnego z polskim tytułem oraz opisem na okładce, zapowiadającym wątek romantyczny - czego jak czego, ale romansu jest tam niewiele, a mężczyzna, za którym miała się uganiać bohaterka, pojawił się w książce ledwo kilka razy. Jest to najbardziej nijaka książka, jaką miałam okazję czytać.










„Okrutnik. Dziedzictwo krwi” – Aleksandra Rozmus

Jak w prosty sposób zepsuć ciekawy pomysł na fabułę tragicznym warsztatem? Dowiecie się tego sięgając po książkę pani Rozmus. Nie zliczę błędów logicznych, które pojawiły się w tej książce, ani sytuacji, kiedy miałam ochotę ją  wyrzucić. Brak punktu kulminacyjnego, nijacy bohaterowie, tragicznie napisane dialogi, zamykanie w jednym zdaniu akcji, którą można opisać na trzy strony… Po drugą część nie mam zamiaru sięgać.










„Nawiedzenia. Historie prawdziwe” – Ed i Lorraine Warren, Robert David Chase

Oczekiwałam wstrząsających, mrożących krew w żyłach, opartych na faktach opowieści o duchach, upiorach i innych zjawach, które opisywała znana na całym świecie para badaczy zjawisk nadprzyrodzonych. Niestety, otrzymałam garść opowiadań, które nie były ani trochę straszne i które w żaden sposób nie pozwalały uwierzyć, że takie zdarzenia rzeczywiście miały miejsce. Dziwię się, że nie zasnęłam podczas czytania.






„Nawiedzony dom na wzgórzu” – Shirley Jackson

Kolejny horror, gdzie opis fabuły robi wrażenie i powoduje ciarki, ale sama fabuła już niekoniecznie. W dodatku płytcy i nieciekawi bohaterowie powodowali, że totalnie nie mogłam wgryźć się w tę historię. Zbyt dużo groteski, zbyt wiele przerysowanych scen, zbyt dziwne zachowania bohaterów. Może autorka celowo chciała wprowadzić klimat szaleństwa, ale jak dla mnie coś jej nie wyszło.










„Ocean na końcu drogi” –  Neil Gaiman


To jest ten uwielbiany i zachwalany Gaiman? Poważnie? Może nie zrozumiałam tej książki, ale jak dla mnie była ona dziwna i pozbawiona sensu. Przez większość czasu czułam się tak, jakbym czytała książkę dla dzieci, i to takich młodszych, ale nagle pojawiała się scena, która dla dzieci przeznaczona nie była. Pomieszanie z poplątaniem. W dodatku kreacja bajkowych istot… Koty rosnące w ziemi jak marchewki? Potwory będące cieniami lub kłębami materiału? No nie, to nie dla mnie.






„Narzeczona księcia” – William Goldman

Totalnie nie przypadł mi do gustu styl autora, podobnie jak klimat, w którym utrzymana była fabuła oraz czasy, w których miała ona miejsce. W dodatku we wstępie (który miał ponad pięćdziesiąt stron i zanudził mnie całkowicie) zdradzona, a właściwie streszczona została praktycznie cała fabuła. Po co ktoś zdecydował się na taki zabieg? Nie mam pojęcia.








Czytaliście którąś z tych książek? Jaką macie na ich temat opinię? 

Dajcie też znać, które przeczytane przez was książki zasługują na miano najgorszych!


P.

(very.little.book.nerd)

59 komentarzy:

  1. O niektórych książkach mam podobne zdanie co Ty, jedynie Hashtag mi się podobał ;) ale to Mróz a ja jestem bezkrytyczna co do tego autora ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam serię z Chyłką, ale ten "Hashtag" to dla mnie niestety tragedia :(

      Usuń
    2. Przeczytaj koniecznie "Listy zza grobu " <3

      Usuń
    3. Będę miała na uwadze! Kurczę, dopiero teraz zorientowałam się, jak mało recenzji tej książki widziałam...

      Usuń
  2. Z tego wszystkiego czytałam tylko "Narzeczoną księcia", która dla mnie też była jednym wielkim nieporozumieniem. Reszty nie znam, ale po twoich opiniach zgaduję, że na dobre mi to wyszło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na dobre. Jeśli przebrnęłaś przez "Narzeczoną księcia" to podziwiam. Ja chyba nie zamierzam już do niej wracać.

      Usuń
  3. Czytałam tylko „Gordiana” i mi akurat ta książka przypadła do gustu. Na pewno sięgnę po kontynuację, która ma premierę bodajże na jesień. „Hashtag” posiadam na swojej półce i mam nadzieję, że jednak przypadnie mi on do gustu. Dużo osób mówi, że jeśli jest to twoje pierwsze spotkanie z twórczością Mroza, będzie ono udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę sięgać po drugą część Gordiana, ale będę czekała na twoją opinię :D A co do Mroza - boję się, że po tej książce będziesz go lubić jeszcze mniej :(

      Usuń
  4. Nie czytałam żadnej z wymienionych książek. Szkoda, że Cię rozczarowały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje szczęście! Uważam, że te książki są naprawdę kiepskie :(

      Usuń
  5. Jestem zaskoczona książka Mrożą w tym zestawieniu, pierwszy raz spotykam się z negatywną opinią o jego utworze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj sporo się pojawia tych negatywnych opinii, ale w większości są to opinie o nim, a nie o jego książkach. Ludzie marudzą, że wydaje on tak dużo książek, przez co zrobiła się na niego "nagonka" :/

      Usuń
  6. Ja Gaimana właśnie za tą dziwność kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z nim jakoś nie polubiłam i wydaje mi się, że drugiej szansy mu nie dam :/

      Usuń
  7. Z tych książek czytałam jedynie Hashtag i nie był dla mnie aż taki zły, myślałam nad Gordianem ale właśnie obawiam się kolejnego taniego erotyka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tragiczny nie był, ale moim zdaniem Mróz mocno przekombinował. A Gordiana nie polecam, poszukaj lepiej innej książki w podobnych klimatach, a tę sobie odpuść :/

      Usuń
  8. Większość z tych tytułów mnie ominęła, ale Gaimana uwielbiam właśnie za to, co Ty wymieniłaś jako wady. Miye's Imaginations ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest właśnie piękne w książkach i czytelnikach! <3

      Usuń
  9. Na szczęście żadnej książki z tego zestawienia nie czytałam :D Niegdyś ciekawił mnie Mróz, no ale jednak jego dzieła niezbyt mnie do siebie ciągną...

    Pozdrawiam, Popkulturka Osobista

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj z serią o Chyłce, mi się bardzo podoba, ma fajny klimat. Zdecydowanie nie polecam zaczynać od Hashtagu!

      Usuń
  10. Nic z tego nie czytałem, ale polecam, by spróbować jednak kiedyś z panem Gaimanem. I dobremu pisarzowi się trafi gniot. "Nigdziebądź" na przykład jest bardzo dobre. O ile lubisz urban fantasy, rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że "Ocean na końcu drogi" przez większość jest wychwalany, więc to raczej nie taki gniot. Po prostu nie polubiłam się z panem Gaimanem. Może kiedyś dam mu drugą szansę, ale wątpię...

      Usuń
  11. Gordiana czytałam i książka wbiła się w moje gusta, resztę znam głównie z instagramów, nawet chyba na nie które miałam chęci, ale dostałam szlaban na książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i lepiej, że ostatecznie po nie nie sięgnęłaś! :D I cieszę się, że Gordian ci się podobał! :)

      Usuń
  12. Żadnej nie czytałam, ale kilka z nich miałam na oku. Zaskoczona jestem np. Jak upolować pisarza czy Nawiedzony dom na wzgórzu myślałam, że są to lepsze książki. Gordiana czytałam jedna pozytywną recenzję więc gdzieś tam zapadł mi w pamieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, obie były po prostu nudne i nie miały wiele wspólnego z tym, co sugerował opis na okładce :(
      "Gordian" to według mnie taki erotyk ze średniej półki, wiele rzeczy mi się w nim nie spodobało :(

      Usuń
  13. ,,Denar dla szczurołapa'' i ,,Hashtag'' mam w planach. Mam nadzieję, że nie będą aż tak złe ;). A ,,Gliny z innej gliny'' mam już za sobą. Książka nie do końca w moim guście, ale nie była aż tak zła, bym mogła ją wpisać na taką listę jaką ty utworzyłaś. Raczej znalazłyby się tam erotyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że mimo wszystko ci się spodobają!
      "Gliny..." nie spodobały mi się głównie ze względu na ten retro klimat. Niektórych zdań nie mogłam zrozumieć przez to, że były wystylizowane na "retro"! :|

      Usuń
  14. O kurczę, a "Narzeczoną Księcia" już mam kupioną i czeka na przeczytanie :( Myślałam, że to będzie super lektura, a sądząc po tym, co napisałaś, to może mi się również nie spodobać :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie omiń wstęp i wróć do niego już po skończonej lekturze. Może wtedy spodoba ci się bardziej!

      Usuń
  15. A mnie się właśnie "Jak upolować pisarza" bardzo podobało :D I tak naprawdę po przeczytaniu książki, jakoś udało mi się zinterpretować tytuł ;) No i ta książka popchnęła mnie w stronę PR na studiach, bo pewnie gdybym jej nie dostała, poszłabym na coś, co w ogóle by mnie nie interesowało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po przeczytaniu również ogarnęłam, że jest on związany z zawodem bohaterki. Niestety nie da się ukryć, że pierwsze co przychodzi na myśl, to "polowanie" w sensie romantycznym :D
      Ojejku, ale to niesamowite, że ta książka pomogła ci w wyborze kariery! <3

      Usuń
  16. Czytałam "Jak upolować pisarza" i jest ona lekka, taka nie zmuszająca do myslenia. Czytałam takze z twojej kryminał retro Wrońskiego, co prawda specyficzny na maksa język ale sięgnęłam po niego bo Pilipiuk. Rezmszty nie znam, i raczej poznawać nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekka, ale jak dla mnie bardzo nijaka. Nawet od lekkich książek oczekuję "tego czegoś" :(
      A ten właśnie specyficzny język totalnie mnie odepchnął :(

      Usuń
  17. Nie czytałam żadnej z tych książek i chyba tak zostanie

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam, ale miałam ochotę na "Nawiedzony dom na wzgórzu" po tym jak spodobał mi się serial. Może jednak dobrze, że się nie udało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że serial z książką nie ma ABSOLUTNIE nic wspólnego :D Jedynym, co je łączy, jest to, że w obu jest nawiedzony dom. Inna historia, inni bohaterowie, wszystko inne :D

      Usuń
  19. Szkoda mi tego nawiedzonego domu, bo miałam go w planach czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam "Narzeczoną księcia" i uśmiałam się przy niej - trzeba po prostu wziąć poprawkę na to, że jest to satyra na schematy w fantastyce i wtedy nabiera to wszystko, co się tam dzieje, innego znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak mówię - wstęp tak bardzo mnie zniechęcił, że do właściwej historii praktycznie nie dotarłam. Ale będę o tym pamiętać, gdybym jednak zdecydowała się sięgnąć po tę książkę :D

      Usuń
  21. Ja niestety nie czytałam żadnej z tych książek, więc się nie wypowiem ;(

    julabooks.bogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy takie niestety - na twoim miejscu bym się cieszyła :D

      Usuń
  22. Oglądałam "Nawiedzony dom na wzgórzu" i uwielbiam ten serial! Nie jest szczególnie starszny, ale ma super klimat, który mi bardzo odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie ma nic wspólnego z serialem, naprawdę! A co do niego - obejrzałam jeden odcinek, ale za bardzo się boje takich rzeczy i nie dałam rady więcej hahah

      Usuń
  23. Ja kocham "Gliny z innej gliny", ale uwielbiam kryminały retro. Rozumiem, dlaczego Tobie mogło się to nie spodobać. O "Denarze na szczurołapa" słyszałam, zachwycała się nim jedna instagramerka, a później zaczęłam poznawać mniej pochlebne opinie. "Narzeczoną dla księcia" czytałam chyba jeszcze w starym wydaniu, jak byłam w podstawówce, ale nie pamiętam z niej nic. Odświeżyłam sobie jakiś czas temu film i się totalnie zakochałam w nim! Jestem ciekawa jak teraz odebrałabym tę historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryminałom retro trzeba przyznać, że są naprawdę specyficzne i albo się je kocha, albo się ich nienawidzi :D
      Jeśli chodzi o "Denar..." - ja też widziałam prawie same pozytywne opinie, dlatego zastanawiałam się, czy to ze mną jest coś nie tak, że aż tak mi się nie spodobał?
      Jeśli film ci się spodobał, sięgnij też po książkę, fajnie czasem odświeżyć sobie takie poznane w dzieciństwie historie! <3

      Usuń
  24. Miałam czytać książki Remigiusz Mroza, ale chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam serię o Chyłce. Jak dla mnie jest świetna. Tylko ten "Hashtag" to taka pomyłka :D

      Usuń
  25. Części nie znam, część kojarzę, a nawet niektóre chciałam przeczytać. Mimo wszystko na te które w chciałam przeczytać i tak się skuszę 😁 muszę wyrobić swoje zdanie, bo każdy z nas ma inny gust i nie każdemu podoba się to samo. Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jeśli którąś z nich miałaś w planach, absolutnie nie zniechęcaj się moimi opiniami :D

      Usuń
  26. Kilka z tych tytułów miałam ochotę przeczytać, np. "Jak upolować pisarza " ;
    Mandrakke_books

    OdpowiedzUsuń
  27. Muszę przejrzeć dokładniej te tytuły, bo właśnie kolejka książek odrobinkę się zmniejszyła i szukam świeżej krwi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah śmiało! Albo któraś z nich ci się spodoba, albo ty również będziesz mogła stworzyć niedługo własną czarną listę :D

      Usuń
  28. Na szczęście żadnej z tej książek nie czytałam. O ile nie dziwi mnie obecność Mroza na tej liście, o tyle bardzo dziwi obecność Gaimana. Uwielbiam jego Amerykańskich Bogów i Nigdziebądz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inny gust - mi jak widać klimat książek pana Gaimana absolutnie nie przypadł do gustu. A może to tylko "Ocean..." jest taki dziwny? Może kiedyś sięgnę po inną jego książkę :)

      Usuń
  29. Żadnej z tych książek nie czytałam, ale mam w planach "Ocean na końcu drogi" - mam nadzieję, że mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń